Weronika Nowakowska: Mam świadomość, że wszystko spadnie na mnie, ale biorę to na klatę

- O błędach na strzelnicy zadecydowały emocje. Mam świadomość, że wszystko spadnie w tej chwili na mnie. Biorę to na klatę - mówi polska biathlonistka Weronika Nowakowska.

Michał Bugno
Michał Bugno
Weronika Nowakowska Newspix / Na zdjęciu: Weronika Nowakowska

Czwartkowy bieg sztafetowy miał niezwykle emocjonujący przebieg. Po trzech zmianach polskie biathlonistki prowadziły w biathlonowym biegu sztafetowym i były blisko sięgnięcia po olimpijski medal. Ostatecznie rywalizację zakończyły na siódmym miejscu.

Walka o brązowy medal rozstrzygnęła się na ostatnim strzelaniu. Weronika Nowakowska obroniła się przed karną rundą, ale musiała dobierać trzy naboje. Świetnie strzelała za to Hanna Oeberg, która przesunęła się z siódmej pozycji na trzecią. Z kolei Polka spadła właśnie na siódmą lokatę. Do upragnionego olimpijskiego medalu zabrakło niewiele.

- Zdecydowanie nie spisałam się na strzelnicy tak jak należy. Wybroniłam się przed rundami karnymi, ale to było stanowczo za mało, żeby utrzymać to wspaniałe miejsce, które wypracowały dziewczyny. O błędach na pewno zadecydowały emocje. W pozycji leżącej powinnam była zrobić korektę. Będę o tym później rozmawiać z trenerem. Na stójce po pierwszym strzale byłam pewna, że trafiłam, a okazało się, że spudłowałam. Wiatr ciągnął bardzo mocno z lewej strony. Trzeba było czekać. Nie można było strzelać w swoim rytmie. Widać to było też po strzelaniu innych dziewczyn, które też pudłowały - podkreśla Weronika Nowakowska.

- Ta sztafeta była szalona. Widać to po wynikach. Było bardzo dużo rund karnych. Myślę, że to za sprawą emocji, które towarzyszą igrzyskom, ale też za sprawą wiatru. Myślę, że w miarę się obroniłyśmy, ale też miałyśmy jedną rundę karną. To było za mało, żeby pokonać przeciwniczki - dodaje.

Weronika Nowakowska pierwszy raz w karierze znalazła się w sytuacji, w której dostaje w sztafecie zmianę na prowadzeniu. - Podczas sztafety zawsze największa odpowiedzialność ciąży na tym ostatnim. Spadło to na mnie i musiałam to dźwignąć. Tak jak mówię - zrobiłam to tak jak potrafiłam. Na pewno ani ja, ani kibice nie będą zadowoleni. Trudno jest mi to teraz komentować. Trudno jest mi zebrać myśli. Pewnie będę potrzebowała dobrych kilku dni, żeby powiedzieć coś mądrego - przyznaje 31-letnia biathlonistka.

- Dziewczyny dobrze wiedzą, co ja teraz czuję. Gdyby ostatnia zmiana była łatwa, to każdy by wyciągnął rękę, żeby ją wziąć. A takich w grupie nie było. Nie wiem, czy dziewczyny wystąpiłyby na moim miejscu lepiej czy gorzej. Ktoś musiał to wziąć, wzięłam ja i teraz będę musiała za to płacić - nie ma wątpliwości.

Nowakowska zdaje sobie sprawę, że po sztafecie kibice będą mieli pretensje przede wszystkim do niej. - Gdybyśmy cały czas biegły w okolicach siódmego lub ósmego miejsca, to pewnie byśmy się cieszyły, ale jeżeli pod koniec trzeciej zmiany Polska jest na pierwszym miejscu, a kończy na siódmym, to trudno patrzeć na ten wyścig w kategorii sukcesu. Mam świadomość, że wszystko spadnie w tej chwili na mnie. Biorę to na klatę - kończy.

Michał Bugno z Pjongczangu 

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot: Bardzo chciałbym, żeby trener Horngacher został. Należy mu się wysoka podwyżka
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×