Skazano ją na 12 lat więzienia. "Taka jest nasza rzeczywistość"

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Aleksandra Hierasimienia
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Aleksandra Hierasimienia

Słynna pływaczka Alaksandra Hierasimienia została skazana przez białoruski sąd na 12 lat więzienia. Obecnie przebywa w Polsce, ale jak mówi w rozmowie z portalem sport.pl, nie może czuć się bezpiecznie.

W tym artykule dowiesz się o:

Alaksandra Hierasimienia jest współzałożycielką i prezeską Białoruskiej Fundacji Solidarności Sportowej. Była pływaczka, która ma w kolekcji m.in. trzy medale olimpijskie, wspiera prześladowanych sportowców. Ponadto publicznie krytykowała wsparcie, jakiego Alaksandr Łukaszenka udzielał rosyjskim wojskom na terytorium Ukrainy. Hierasimienia od kilku lat udziela się politycznie, będąc w opozycji. Wielokrotnie podkreślała, że wybory na prezydenta Białorusi z 2020 roku zostały sfałszowane.

Hierasimienia była w gronie 800 sportowców, którzy opowiedzieli się za zorganizowaniem nowych wyborów prezydenckich. W poniedziałek natomiast sąd w Mińsku skazał byłą pływaczkę na 12 lat więzienia. Wobec niej pojawiło się kilka zarzutów.

- Szczerze mówiąc, nie jestem zaskoczona tym wyrokiem, bo spodziewałam się kary. Dla Łukaszenki sport był ulubioną zabawką, a fakt, że my sportowcy pozwoliliśmy sobie na przeciwstawienie się był dla niego bardzo bolesny - powiedziała Hierasimienia w rozmowie ze Sport.pl.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu

Obecnie Hierasimienia, podobnie jak wielu innych represjonowanych sportowców, przebywa w Polsce. Jej sytuacja nie jest łatwa. Wcześniej w Białorusi odebrano jej majątek. Natomiast w Polsce nie może do końca czuć się bezpiecznie, bo obawia się agentów ze swojego kraju, którzy mogą być wszędzie.

Sytuację pogarsza też fakt, że ekstremiści, do których należy Hierasimienia, mogą stracić obywatelstwo. Trzykrotna medalistka olimpijska zdradziła, że jeśli to się wydarzy, to będzie prosiła o azyl polityczny w Polsce. To byłby kolejny cios w przeciwników Łukaszenki, którzy otwarcie wyrażają swoje poglądy.

- W naszym kraju nigdy nie było opozycji. Tępiono ją wszelkimi możliwymi sposobami - więziono, wydalano z kraju, zabijano. Dyktatura nie toleruje innego stanowiska. To, co dzieje się teraz na Białorusi, można porównać do książki George'a Orwella "Rok 1984". Taka jest niestety nasza rzeczywistość - zakończyła Białorusinka.

Czytaj także:
37-latek ustanowił rekord świata. "Chcę się ścigać jako 90-latek"