Polski olimpijczyk stworzył spółkę wartą 12 milionów dolarów. Już podbija rynek

Polski sportowiec jest na dobrej drodze do zostania milionerem. - Firma, którą stworzyłem, jest wyceniana na 12 mln dolarów - mówi olimpijczyk z Londynu, Marcin Cieślak. Pływak robi błyskawiczną karierę w biznesie i planuje podbicie rynku w Azji.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Marcin Cieślak Facebook / Marcin Cieślak
31-latek wykorzystał swoją szansę na "American dream” i z reprezentanta Polski w pływaniu szybko przeistoczył się w sprawnego menedżera, a przede wszystkim prezesa znakomicie zapowiadającego się start-upu o nazwie Phlex.

Wraz z czwórką przyjaciół ze studiów na Uniwersytecie Floryda opracował system, który może zrewolucjonizować trening pływacki. Rozwiązanie już teraz cieszy się gigantyczną popularnością, a na świecie korzysta z niego kilkadziesiąt tysięcy osób. Jak podkreśla sam zainteresowany - to tak naprawdę dopiero początek.

Szósty zawodnik mistrzostw świata z 2015 roku i wielokrotny medalista mistrzostw Europy kilka lat temu opracował algorytm, który zbiera specjalistyczne dane podczas treningu pływackiego i nie potrzebuje praktycznie żadnej ingerencji człowieka. Idąc na trening, użytkownik musi jedynie pamiętać o włączeniu urządzenia i wyłączeniu go po zakończeniu ćwiczeń. Zaledwie kilka sekund później w aplikacji pojawiają się szczegółowe dane dotyczące treningu - liczba przepłyniętych basenów, ocena techniki i jej wydajności, pomiar zmęczenia, efektów treningu, ale także szczegółowe dane fizjologiczne oraz analiza progresu.
Marcin Cieślak przez lata uznawany był za jednego z najzdolniejszych polskich pływaków. Dowodem - choćby złoty medal akademickich mistrzostw NCAA Marcin Cieślak przez lata uznawany był za jednego z najzdolniejszych polskich pływaków. Dowodem - choćby złoty medal akademickich mistrzostw NCAA
Algorytm się nie myli

- Gdy testowałem to urządzenie, okazało się, że całe życie przygotowywałem się do startów na dystansach, do których zupełnie nie miałem predyspozycji. Szczegółowe dane uświadomiły mi, że najlepsze wyniki mogę uzyskiwać na 100 m stylem zmiennym i 50 m stylem motylkowym, a nie jak do tej pory sądziłem na 200 m stylem motylkowym i 400 m stylem zmiennym. Tego nie byli w stanie zauważyć nawet najlepsi trenerzy na świecie - przyznaje Marcin Cieślak, który dzięki zmianie konkurencji był w stanie sięgnąć w 2019 roku po dwa medale mistrzostw Europy. Co ciekawe, zawodnik do tej imprezy przygotowywał się bez pomocy trenera, a wszystkie najważniejsze informacje przekazywał mu jego własny wynalazek.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #2. Prime time Natalii Kaczmarek. "Chcę to wykorzystać"

System jest na tyle dobry, że zainteresował się nim światowy gigant w dziedzinie sprzętu elektronicznego wspomagającego sportowców - spółka Polar. Niedawno doszło do podpisania umowy o współpracy, a dzięki temu najnowsze sensory Phlex produkowane i dostarczane na rynek są już pod nazwą Polara. Dzięki temu w nieco ponad rok z kilkuset klientów udało się rozszerzyć grupę odbiorców do kilkudziesięciu tysięcy. Teraz celem spółki jest podbicie rynków w Azji i części krajów Europy Zachodniej.

W projekt jeszcze niedawno było zaangażowanych jedynie pięciu pomysłodawców, a obecnie spółka zatrudnia 16 osób i cały czas się rozwija. Praktycznie wszyscy z zaangażowanych są byłymi pływakami. Co prawda nie jest to warunek przy rekrutacji, ale w praktyce i tak okazuje się, że nikt lepiej od nich nie rozumie potrzeb innych pływaków.

Dziś Phlex śmiało można nazwać wielkim sukcesem. Wszystko zaczęło się jednak zupełnie niepozornie.

Studencki start-up i powrót do sportu

- Warunkiem ukończenia studiów na kierunku Finanse i Ekonomia Przedsiębiorstw na Uniwersytecie Floryda było wzięcie udziału w konkursie start-upów. Podczas jednego z treningów wpadłem na pomysł, by przy okazji spróbować usprawnić trening pływacki. Pomysł spodobał się kolegom, a później poszło już bardzo szybko. Nasz projekt został wybrany jako drugi, czy trzeci najciekawszy na Florydzie, a na ogólnoamerykańskim konkursie szybko pozyskaliśmy inwestora, który pomógł nam rozwinąć pomysł - dodaje Cieślak.
Założyciele Phlex to dziś nie tylko bardzo szczęśliwi, ale także bogaci ludzie Założyciele Phlex to dziś nie tylko bardzo szczęśliwi, ale także bogaci ludzie
On sam tak mocno zaangażował się w projekt, że po nieudanych kwalifikacjach do igrzysk w Rio postanowił zakończyć karierę sportową i zająć się biznesem. Wtedy jeszcze za wszystko odpowiadała spółka Phlex, a Cieślak jeździł po klubach pływackich i sprzedawał zainteresowanym nowe rozwiązanie.

Wynalazca cały czas pozostawał blisko sportu, bo jako prezes spółki Phlex brał udział w budowaniu produktu i udoskonalaniu algorytmu, a do tego konieczne były regularne wizyty na basenie. Siłą rzeczy spędzał więc w wodzie przynajmniej 2-3 godziny w tygodniu. Szybko jednak zapragnął czegoś więcej. Na poważnie do sportu wrócił w 2019 roku i po zaledwie kilku miesiącach przygotowań zdołał zgarnąć dwa medale mistrzostw Europy na krótkim basenie. Po nieudanej próbie wyjazdu na igrzyska w Tokio, znów zawiesił karierę, ale rozbrat ze sportem znów nie był definitywny.

- Dzięki czujnikom Phlex lepiej poznałem swój organizm i nie muszę trenować już tak dużo jak wcześniej, by osiągać dobre wyniki. Wcześniej ciągle byłem przetrenowany, a mocny trening nie przekładał się na wyniki. Na igrzyska w Paryżu pewnie nie zdążę zbudować wysokiej formy, ale za to mocno nastawiam się na sezon poolimpijski. Pływanie sprawia mi teraz więcej frajdy niż kiedykolwiek wcześniej - dodaje Cieślak.

Warszawski projekt

Choć pracy przy rozwoju urządzenia jest naprawdę dużo, to życie Cieślaka wcale się na tym nie kończy. Biznesmen praktycznie non stop podróżuje pomiędzy Florydą a Warszawą. W stolicy Polski wspólnie z wybitnym pływakiem Pawłem Korzeniowskim rozwijają inny ze swoich projektów, czyli Akademię Pływacką 5Styl.

- Wiele osób pyta mnie, po co mi dodatkowe obowiązki. Ja jednak nie potrafię rozstać się z tym projektem. Kocham pływanie, a promocję tej dyscypliny wśród dzieciaków traktuję jako swoją osobistą misję. Mimo że pracuję codziennie od ósmej do 22, to staram się znaleźć chwilę na rozwój szkółki. Ostatnio pojechałem z dziećmi na obóz i bawiłem się doskonale - dodaje najlepszy sportowiec Uniwersytetu Floryda z 2014 roku.

Całkiem możliwe, że to nie koniec jego biznesowych planów. Praca przy projekcie Phlex sporo go nauczyła, więc niewykluczone, że swoje doświadczenia wykorzysta przy innym projekcie. Na razie jednak to wstępne pomysły.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Józef Wojciechowski zdradził kwoty, jakie płacił piłkarzom
Sensacyjne informacje ws. Zielińskiego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×