Wezwała na dywanik całą kadrę. Niesamowite, co stało się potem

Polscy pływacy kiepsko rozpoczęli mistrzostwa świata w Dosze, ale ostatecznie przywieźli trzy medale. Wszystko zmieniło spotkanie reprezentacji z gwiazdą polskiego sportu. - Niektórzy wciąż mają focha - mówi Otylia Jędrzejczak.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Otylia Jędrzejczak Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Otylia Jędrzejczak
Ostatni raz polscy pływacy wracali z mistrzostw świata z trzema medalami… dziewięć lat temu. Nie ma się więc co dziwić, że sukcesy Katarzyny Wasick (brąz na 50 m stylem dowolnym), Ksawerego Masiuka (brąz na 50 m stylem grzbietowym) i Jakuba Majerskiego (brąz na 100 m stylem motylkowym) odbierane są jako znakomita zapowiedź przed zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi. W naszej reprezentacji indywidualne kwalifikacje zapewniło już sobie dziewięciu zawodników, a dzięki kwalifikacjom czterech sztafet do Paryża może polecieć nawet 20 zawodników.

Zanim jednak przyszły sukcesy, Ksawery Masiuk odpadł w półfinale na 100 m stylem grzbietowym, a kilka dni później podczas wyścigu sztafetowego uzyskał wynik, który zapewniłby mu medal także na 100 metrów. Krzysztof Chmielewski wygrał z kolei półfinały, ale został zdyskwalifikowany za prosty błąd przy nawrocie.

To sprawiło, że cała kadra została wezwana na dywanik przez szefową związku pływackiego Otylię Jędrzejczak. Legendarna zawodniczka wstrząsnęła drużyną.

- Jeśli ktoś oczekuje, że będę wiecznie głaskała zawodników i była dla nich tylko troskliwą mamą, to rozumiem, że kogoś mogłam rozczarować. Wiem, że w grupie jest kilku zawodników, którzy mają na mnie focha po ostatniej rozmowie, ale musiałam ostro porozmawiać, bo miałam wrażenie, że zawodnicy pojechali na zawody z przeświadczeniem, że jedziemy tam tylko po kwalifikacje olimpijskie dla sztafet. To błąd, bo przecież warto wykorzystać każdą okazję do zdobywania medali - tłumaczy prezes PZP, a jednocześnie najwybitniejsza zawodniczka w historii polskiego pływania.

ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące słowa posła Koalicji Obywatelskiej. "Takich rozmów też nie było"

Pretensje wydają się być uzasadnione, bo gdyby nasi zawodnicy wrócili z Dohy z pięcioma medalami, to zapisaliby się w historii polskiego pływania. Jeszcze nigdy nasza reprezentacja na MŚ rozgrywanych na długim basenie nie zdobyła więcej niż czterech krążków.

- Patrzyłam na nich jako była zawodniczka i przyznam, że oczekiwałam od nich większego zaangażowania i woli walki. Chciałam, by gryźli wodę. Stać ich na dużo, a początkowo nie pokazali wszystkiego, co potrafią. Wracamy z trzema medalami, ale także z kilkoma niewykorzystanymi sytuacjami. Oni zresztą wiedzą, że nie wykorzystali swoich szans. Mam wrażenie, że początkowo obawiali się walki i czuli się trochę jak małe rybki w wielkim stawie. To nastawienie trzeba zmienić - dodaje Otylia Jędrzejczak.

Ona sama doskonale wie, jak sięgać po najważniejsze tytuły. W trakcie swojej kariery zdobyła trzy medale igrzysk olimpijski (jeden złoty), a na mistrzostwach świata i Europy na długim basenie wywalczyła w sumie 17 medali (siedem złotych).

- Dałam im perspektywę nie prezesa związku, a byłej zawodniczki, która cztery razy była na igrzyskach i zdobywała medale. Jeśli zwróciłam im uwagę, a to ich ubodło, to może nawet lepiej. Będą mieli większą motywację, by udowodnić mi na igrzyskach, że źle ich oceniłam - tłumaczy Otylia. - Na pewno nie będę ich za to przepraszała. Moim zdaniem mogli dać z siebie więcej, ale ograniczeniem okazały się jakieś obawy. Zawodnicy mają niewykorzystane rezerwy, zwłaszcza jeśli chodzi o samo przygotowanie przedstartowe. Na treningach pracują bardzo dobrze, ale na zawodach oczekuję, że tak powiem - gryzienia wody i walki do ostatnich metrów. Powiedziałam im wprost, że jeśli nie będą traktowali mistrzostw Polski jak igrzysk olimpijskich, to nie ma mowy, by igrzyska traktowali jak mistrzostwa Polski. Trzeba się uczyć zachowania przed startem przy każdej możliwej okazji - dodaje Jędrzejczak.

Polacy ciągle mają nad czym pracować, bo do igrzysk w Paryżu zostało nieco ponad pięć miesięcy, a podczas mistrzostw świata nieobecnych było wielu czołowych zawodników świata. W przygotowaniach do najważniejszej imprezy czterolecia pływakom ma pomóc nie tylko rozbudowany sztab szkoleniowy i możliwość wyjazdu na zagraniczne zgrupowania, ale także choćby dołączenie do kadry psychologa.

- Moim marzeniem jest, by ta reprezentacja zdobyła dla Polski choćby jeden medal podczas igrzysk. Od ostatniego mojego triumfu mija w tym roku 20 lat, więc czas na kolejnego medalistę olimpijskiego w pływaniu. Żeby tak się stało, zawodnicy muszą uwierzyć w siebie - dodaje Jędrzejczak.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty


Czytaj więcej:
Posłowie ze sportu. Są powody do wstydu
Partner Swobody przerwał myślenie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×