Koronawirus. Pływacy utknęli na Teneryfie. Alicja Tchórz: Śmiejemy się przez łzy

PAP / Tomasz Waszczuk / Na zdjęciu: Alicja Tchórz
PAP / Tomasz Waszczuk / Na zdjęciu: Alicja Tchórz

Alicja Tchórz jest jedną z zawodniczek, które trenowały na obiekcie w Hiszpanii. Sytuacja zmieniła się, kiedy weszły przepisy związane z wirusem. W efekcie nie mogą ani trenować, ani wrócić do Polski.

Polscy pływacy utknęli na Teneryfie. Grupa 18 kadrowiczek i kadrowiczów trenowała od 9 marca na obiekcie Tenerife Top Training. Wszystko jednak zmieniło się wraz z ogłoszeniem stanu epidemicznego. Reprezentanci Polski nie mają gdzie trenować, ale także jak wrócić do kraju.

- Wszystko jest zamknięte, basen gdzie trenowaliśmy, basen hotelowy też. Staramy się ćwiczyć na lądzie, ale dla pływaków to za mało. Czekamy na jakiekolwiek wieści z ministerstwa odnośnie naszego powrotu. Samoloty nie latają, są dosłownie jakieś pojedyncze miejsca. Próbują nas porozbijać na mniejsze podgrupy, ale z tego co nam zakomunikował prezes Polskiego Związku Pływackiego, to jest bardzo duży problem i nie wiadomo, przez ile dni jeszcze tu będziemy - powiedziała Alicja Tchórz, mistrzyni Europy, uczestniczka igrzysk w Londynie i Rio de Janeiro, w rozmowie z WP SportoweFakty.

Zawodniczka przyznała, że nie mają jakichkolwiek informacji, co z nimi będzie. Nie wiedzą, czy wylecą jutro, czy za tydzień. Siedzą w pokojach i czekają. - Mamy co jeść, tragedii nie ma, chyba że wyrzucą nas z hotelu, ale na to się nie zanosi - powiedział Alicja Tchórz. Zawodniczka dodała, że szykuje się i tak na dwutygodniową kwarantannę po powrocie do Polski. Stara się nawet przeglądać internet, czy na ten czas udałoby się jej wraz z innymi kadrowiczami wynająć dom z basenem, ale to są dodatkowe koszty. Wygląda na to, że nie będzie gdzie trenować, bo zarówno baseny, jak i Centralne Ośrodki Sportu są pozamykane.

ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Gwiazdy piłki nożnej apelują do kibiców! "Jestem ujęty odpowiedzialnością piłkarzy"

Lecąc do Hiszpanii można było się spodziewać, że mogą mieć problem z powrotem przez rozszerzającą się epidemię koronawirusa. - Liczyliśmy się z tym, ale warunki do treningów są lepsze niż w Polsce. Tenerife Top Training to nie jest obiekt hiszpański, więc mogli go zamknąć dopiero w momencie ogłoszenia stanu wyjątkowego. No i stan wyjątkowy został wprowadzony. Basen został zamknięty, ale i tak mieliśmy do niego dostęp dłużej niż w Polsce. Liczyliśmy, że uda się zakończyć przygotowania i wszystko dobrze się skończy, bo co to za różnica, gdybyśmy siedzieli bez basenu tutaj czy w Polsce - powiedziała Alicja Tchórz.

Zawodniczka nie wyklucza, że w razie komplikacji nie pojedzie na igrzyska. - Dwa tygodnie bez basenu, podczas kwarantanny, to już jest kosmiczna przerwa, ale jeszcze do przebrnięcia. Ale trzy, cztery tygodnie? Ja takiej przerwy jeszcze nie miałam. Walczymy resztkami optymizmu, staramy się z tego żartować, śmiejemy się przez łzy, ale sytuacja jest patowa. Jeśli nie będziemy pływać powyżej 3 tygodni, to zrezygnuję z jakichkolwiek startów, także w Tokio - oznajmiła Alicja Tchórz.

CZYTAJ TAKŻE Koronawirus uderza w polskich sportowców. "Nie przygotowujemy się do Tokio"

CZYTAJ TAKŻE Koronawirus. Zbigniew Boniek: Nie wszyscy będą zadowoleni

Źródło artykułu: