- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że obecnie polscy sportowcy nie przygotowują się do igrzysk olimpijskich w Tokio. Mimo że oficjalnie najważniejsza impreza sportowa nie została jeszcze ani odwołana, ani przesunięta - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.pl dyrektor sportowy PZLA, Krzysztof Kęcki.
W ostatnich dniach informowaliśmy o akcji sprowadzania do Polski sportowców, którzy w wielu przypadkach przygotowywali się albo do kwalifikacji olimpijskich, albo już do samych igrzysk, poza granicami kraju. W zdecydowanej większości w ostatni weekend wrócili (TUTAJ więcej szczegółów >>). Wrócili i... No właśnie, co dalej?
Gadżijew uciekł przed koronawirusem do Rosji
- Z Ukrainy wróciła reprezentacja naszych zapaśniczek - opowiada dyrektor sportowy Polskiego Związku Zapaśniczego, Marek Wałachowski. - Dziewczyny miały lecieć bezpośrednio do Budapesztu, gdzie 17 marca planowano rozpocząć kontynentalny turniej kwalifikacyjny do igrzysk, ale turniej odwołano, dlatego szybko przebukowaliśmy im bilety i zdążyły wrócić jeszcze przed decyzją premiera Mateusza Morawieckiego o zamknięciu granic.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Obecnie przechodzą kwarantannę. Nie trenują, nie wychodzą z domu.
Wałachowski: - Ci, którzy nie przechodzą kwarantanny, wcale nie są w lepszej sytuacji. Przecież wszystkie Centralne Ośrodki Sportu zostały zamknięte (TUTAJ pisaliśmy o decyzji minister sportu >>). Zamknięte są również obiekty sportowe, którymi zarządzają samorządy. To uniemożliwia jakichkolwiek przygotowania.
Nic więc dziwnego, że Magomedmurad Gadżijew (wielokrotny medalista MŚ i ME) wyjechał do Rosji, do Dagestanu, aby tam przygotować się do Tokio. Przypomnijmy, że Gadżijew urodził się w wiosce oddalonej zaledwie o 50 km od Machaczkały (stolica Dagestanu), reprezentuje Polskę od 2014 roku.
- Machaczkała to jest jego miejsce, wszystkich tam zna, wie, gdzie najlepiej się przygotować do igrzysk. Dobrze, że udało się go tam wysłać - dodaje dyrektor sportowy PZZ.
Wałachowski zwraca uwagę, że o ile Polacy i zachodnia część świata ma problemy z przygotowaniami, o tyle Rosjanie, Gruzini, Ukraińcy, Białorusini, Ormianie - mogą trenować do woli. W tych krajach przynajmniej na razie nie wprowadzono takich obostrzeń jak choćby w Polsce.
To z pewnością będzie mieć wpływ na wyniki kwalifikacji olimpijskich. Na razie przesunięto je z połowy marca na połowę maja. W czerwcu natomiast zaplanowano turnieje światowe, turnieje ostatniej szansy. - Dzisiaj nikt nie wie, czy się odbędą - słyszę od dyrektora sportowego.
Chałupnicza praca lekkoatletów
Koronawirus wprowadził ogromne zamieszanie również w lekkiej atletyce. Kwalifikacje do IO są wielostopniowe i skomplikowane. Obecnie odwoływane są możliwości wywalczenia kwalifikacji w chodzie i maratonie. Wkrótce miały rozpocząć się mityngi, podczas których niektórzy zawodnicy mogli jeszcze wywalczyć punkty rankingowe, a w związku z tym bilety do Tokio.
- Powiedzieć, że jest problem, to jak nic nie powiedzieć - twierdzi Kęcki. - Obecnie nasi zawodnicy w większości przypadków przechodzą kwarantannę. Oczywiście trenerzy rozpisali im ćwiczenia, które mogą wykonywać w domu, ale to taka praca chałupnicza.
PZLA potwierdził, że już praktycznie wszyscy zawodnicy z tej grupy olimpijskiej są w Polsce, na miejscu. I tutaj znów wracamy do problemu zamkniętych COS-ów i obiektów sportowych.
Kęcki: - Tydzień czy dwa można formę podtrzymać ćwiczeniami uzupełniającymi, ale potem? Ale co dalej?
No i kiedy odbędą się mityngi, które umożliwią wywalczenie wyników, które dadzą przepustkę do Tokio? Nikt nie zna odpowiedzi.
Będą spali na torze
W nieco lepszej sytuacji są kolarze. Zwłaszcza torowi i szosowi. W ich dyscyplinach już jest wszystko jasne, wiadomo, kto pojedzie do Tokio. Niepewność jest wśród specjalistów od kolarstwa górskiego (MTB). To nie oznacza, że polscy kolarze nie mają problemów.
- Jak wszystkim, tak i nam koronawirus pokrzyżował plany - informuje wiceprezes PZKol, Sebastian Rubin. - Mieliśmy zaplanowany obóz przygotowawczy w Spale, w Centralnym Ośrodku Sportu. No cóż, oczywiście do niego nie dojdzie.
Kolarze szosowi mają o tyle łatwiej, że mogą trenować indywidualnie na zewnątrz, i tak na przykład robi Michał Kwiatkowski, który aktualnie jeździ w okolicach Monako, gdzie mieszka i czeka na wznowienie sezonu.
Torowcy? Średniodystansowcy również mogą korzystać z coraz lepszej pogody w Polsce i trenować na drogach, ciesząc się przy okazji mniejszą liczbą samochodów. Sprinterzy, z Mateusz Rudykiem - naszą wielką nadzieją medalową - mogą korzystać z toru kolarskiego w Pruszkowie.
- Mamy możliwość odcięcia toru od świata zewnętrznego, zawodniczki i zawodnicy mogą mieszkać w tym budynku, spożywać posiłki, jeździć po torze i trenować na siłowni - mówi Rubin. - Takie skoszarowanie w tej sytuacji to chyba najlepszy pomysł. I najbardziej bezpieczny.
Przypomnijmy, że tor od wielu lat jest mocno zadłużony. Pod koniec marca miało dojść do licytacji komorniczej. Została na razie przełożona na koniec kwietnia. O ile życie w Polsce wróci do normy.
MKOl uspokaja
W innych dyscyplinach chaos jest równie duży. Pływakom czy wioślarzom odwołano kwalifikacje. Sytuacja w wioślarstwie jest podbramkowa. Międzynarodowa Federacja Wioślarska (FISA) anulowała praktycznie wszystkie regaty na najbliższych kilka tygodni. Nie wiadomo, czy odbędą się planowane na początek czerwca mistrzostwa Europy, które mają się odbyć w Poznaniu.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z organizatorami wydarzeń, które zaplanowane są od maja do października 2020 roku. Codziennie oceniamy sytuację, by podjąć jak najlepszą decyzję - brzmi oficjalny komunikat światowej federacji.
Jednocześnie już wiadomo, że nie da się przeprowadzić kwalifikacji olimpijskich w takim zakresie, jak planowano. FISA ma negocjować z MKOl (Międzynarodowy Komitet Olimpijski) nowe, okrojone, zasady. Zresztą, nie tylko z federacją wioślarską. Zmiana terminów i zasad kwalifikacji obejmie praktycznie każdą dyscyplinę. Jak będą wyglądały szczegóły? Jeszcze za wcześnie na odpowiedź.
Coraz częściej słychać głosy z różnych stron, że IO, które mają się odbyć między 24 lipca a 9 sierpnia 2020, zostaną przesunięte w czasie. Mówi się o później jesieni 2020, albo roku 2021, może 2022. Jak na razie zarówno Japończycy, jak i MKOl gwarantują, że największe święto sportu odbędzie się zgodnie z harmonogramem.