[tag=31533]
Sun Yang[/tag] pod koniec lutego 2020 roku został zdyskwalifikowany na osiem lat za stosowanie dopingu. Ten werdykt dla 29-letniego trzykrotnego mistrza olimpijskiego oznacza koniec kariery.
Chińczyk bardzo mocno zadarł z Międzynarodową Agencją Dopingową. Media donosiły, że we wrześniu 2018 roku znacznie utrudniał pracę przedstawicielom organizacji International Doping Control Management Company, która współpracuje z WADA.
Gdy chciano pobrać od niego próbkę krwi, kazał czekać przed drzwiami przez godzinę. Później, wraz ze swoim ochroniarzem, miał rozbić fiolkę z krwią przy użyciu młotka.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Biegacze z Afryki zdominują igrzyska? "Nadal mogą normalnie trenować na wysokościach"
Jego późniejsze tłumaczenia były bardzo pokrętne. Ostatecznie uznano, że stosował doping i wymierzono mu najwyższy wymiar kary, bo to była już jego druga wpadka - wcześniej, w 2014 roku wykryto u niego trimetazydynę, za co dostał tylko trzy miesiące zawieszenia.
Wydawało się, że po tych zdarzeniach Sun Yang zejdzie z pierwszych stron gazet. Tymczasem znów wybuchała afera, w której on odgrywa czołową rolę. Chińskie media podały, że Sun znalazł się na liście pływaków, którzy zostali powołani na treningi kadry narodowej od 1 kwietnia do 30 czerwca. Uzdolniony sportowiec miał przygotowywać się z wszystkimi, którzy mają udać się na igrzyska olimpijskie do Tokio.
Jak donosi portal japantimes.co.jp, po tych wydarzeniach chiński związek pływacki stwierdził, że... nie ma tematu, bo Sun odbywa karę, a kwestia tego, że jego nazwisko znalazło się w spisie kadrowiczów, to najzwyczajniejsze przeoczenie. Takie tłumaczenie nie zadowoliło jednak WADA. Organizacja antydopingowa ma przeanalizować tę sprawę, by ustalić, jakie były prawdziwe zamiary Chińczyków.
Czytaj także:
- Piłka nożna powoli wraca do życia. W maju ruszy liga koreańska
- Walukiewicz wspomina, jak zagrał przeciwko Ronaldo. Wcześniej znał go tylko z telewizji