- Macie państwo roślinkę - usłyszała matka po urodzeniu córki. Dziewięć lat później Jagódka z Chorzowa odpowiedziała: osiem medali w najważniejszych zawodach pływackich dla niepełnosprawnych dzieci. Teraz toczy ostateczną walkę z paskudną chorobą.
Olbrzymia szansa
Mała chorzowianka nie chce już słyszeć o tym, co jej matka usłyszała od lekarki. Pokazuje, że jest silniejsza od choroby i bezduszności otaczającego ją świata.
A choroba to artrogrypoza, czyli wrodzona sztywność stawów. Po kilku operacjach Jagódka mogła chodzić, ale wyłącznie w ortezach. To nie tylko obniżało komfort poruszania się, ale też sprawiało potworny ból, jaki wiązał się z każdym krokiem.
Dzięki ludziom dobrej woli rodzinie dziewczynki udało się zebrać środki na operację nóg. Wykonał ją lekarz ze Stanów Zjednoczonych, który przyjeżdża do warszawskiego oddziału Paley European Institute co kilka miesięcy. Profesjonalizm specjalisty, samozaparcie Jagódki i rehabilitacja sprawiły, że dziewczynka szybko wróciła do względnej sprawności.
Przynajmniej jeśli chodzi o nogi. Stan rąk 11-latki wciąż jest bowiem dramatyczny.
- Jagoda obie ręce ma usztywnione. Jakimś cudem udaje jej się pisać, pomaga sobie kciukiem. Ale o uczesaniu się, zapięciu guzika czy zasznurowaniu butów nie może być mowy. Pomagamy córce nawet w toalecie. Ma problemy z najprostszymi czynnościami - przyznaje Mieczysława Labus, mama Jagódki.
W lipcu lekarz z Paley European Institute znów przyjeżdża do Polski. Ma ścignąć implanty z nóg dziewczynki. To być może jedyna okazja, aby ostatecznie zakończyć walkę z chorobą. Amerykanin zgodził się bowiem wykonać operację również ręki.
- To dla nas wielka szansa. Wiem, że można mieć różne marzenia. Marzeniem naszej Jagódki jest zginanie palców i poruszanie nadgarstkiem. To rozwiązałoby większość jej problemów - zaznacza mama 11-latki.
I dodaje: - Operacje, sale rehabilitacyjne, szpitalne korytarze - tak w dużej mierze wygląda rzeczywistość naszej córki. Bardzo chcemy dostać szansę na odmianę tego losu. By zwyczajne czynności, takie jak ubieranie czy podnoszenie plecaka, nie wymagały wsparcia innej osoby.
Silniejsza od choroby
Aby spełnić marzenie, rodzina Jagódki znów założyła zbiórkę na siepomaga.pl. Brakuje jeszcze 200 tys. zł, a pieniądze trzeba zgromadzić do końca czerwca.
Na pytanie, skąd zaangażowanie całej rodziny w zdrowie Jagódki, ciocia Anna Bogdał odpowiada z uśmiechem: - W rodzinie zawsze trzymaliśmy się razem. Jest nas pięcioro rodzeństwa. Razem jesteśmy silniejsi. Nie mam żadnych wątpliwości, że wygramy walkę o zdrowie dla Jagódki. Jest wspaniała. Zasłużyła na to, aby przez życie przejść o własnych siłach.
Jedenastolatka przez swój styl życia zaprzecza nie tylko nieprzemyślanym słowom lekarza, ale także sile choroby. Jagódka wygrała już m.in. w V i VI Ogólnopolskich Integracyjnych Zawodach Osób Niepełnosprawnych. Wywalczyła też drugie miejsce na Mistrzostwach Polski Juniorów i Juniorów Młodszych.
Obecnie trenuje trzy razy dziennie. Jest zawodniczką, więc pandemia nie uniemożliwiła jej pływania.
Woda i zawody pływackie to drugie życie Jagódki. Odskocznia od niezwykle bolesnych problemów, które czekają ją po wyjściu z basenu. Dzięki operacji pojawi się szansa na jeszcze większe sukcesy.
Piękna historia pływaczki. Pokonała raka i wywalczyła awans na igrzyska >>