Podczas wizyty w Odessie ukraiński lekarz Walentin Czernopiatow kupił dla Kołeckiego trzynaście opakowań retabolilu - sterydu zawierającego nandrolon, najbardziej efektywny środek dopingujący w sportach siłowych. Specyfiki te znalazły się na zestawieniach (według sztangisty - fałszywych), zawierających także odręczną adnotację Kołeckiego oraz podpis.
Podawanie zawodnikowi niedozwolonych środków potwierdza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" sam Czernopiatow. - Jego stan zdrowia był tak poważny, że bez tego groziło mu inwalidztwo - wyjaśnia Ukrainiec. Kołecki miał kłopoty z kręgosłupem.
Według ówczesnego wiceprezesa Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Zygmunta Wasieli Kołecki po powrocie z Odessy wpadł na dopingu podczas zgrupowania w Giżycku. Wcześniej podobne problemy miały Aleksandra Klejnowska-Krzywańska oraz Dominika Misterska-Zasowska. Trzy wpadki kadrowiczów mogłyby zaowocować karą finansową, wykluczeniem reprezentacji z międzynarodowej rywalizacji i odebraniem Warszawie prawa do organizacji mistrzostw świata.
- Zaproponowaliśmy IWF wycofanie Kołeckiego - wyjaśnia Wasiela, jeden z członków polskiej delegacji, która wybrała się do Budapesztu. Marek Gołąb, który także był wówczas na Węgrzech, nie potwierdza, ani nie zaprzecza. Istotne, że sprawa rzekomego dopingu została zamieciona pod dywan, a mistrzostwa w stolicy się odbyły.
Kołecki w 2008 roku został srebrnym medalistą igrzysk olimpijskich w Pekinie. Obecnie jest prezesem PZPC.
Zobacz wideo: Radoslav Latal: Zrobimy wszystko, by utrzymać pozycję lidera
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
chyba, że ktoś ma interes w tym, żeby mieszać....!?