O kontakt z Agatą Wróbel jest bardzo trudno. Problemy z tym ma nawet Ryszard Soćko, jej były trener. Przez dziewięć tygodni milczała. Odezwała się dopiero po publikacji dziennikarza WP SportoweFakty Marka Bobakowskiego (Agata Wróbel znów zapadła się pod ziemię. Nie ma z nią kontaktu - więcej TUTAJ). Dodajmy, że mistrzyni świata i Europy marzyła o zebraniu 20 tysięcy złotych. Odzew był zdecydowanie większy.
Wróbel wydała oświadczenie na swoim profilu na Facebooku. Aktywność na jej koncie nie jest jednak widoczna dla wszystkich internautów. Ma zastrzeżonych większość informacji i postów. Oświadczenie w całości zacytował portal zywiecinfo.pl, my przekazujemy jego fragmenty.
"Poprosiłam o pomoc i nikogo do niczego nie zmuszałam. Przykro mi, że niektóre osoby uważają, że skoro coś wpłaciły, to teraz nie mam prawa do żadnej prywatności i mam opowiadać co dokładnie robię i na co idą pieniądze. Wydawało mi się, że jest to szczera i bezinteresowna pomoc. Wierzę, że w wielu przypadkach tak jest" - przekazała Wróbel.
Zobacz także: Światowe władze zainteresowały się sprawą Agaty Wróbel. "Oby szybko wróciła do zdrowia"
Polska sztangistka zbierała pieniądze na leczenie depresji, stanów lękowych, bólu. "Przecież to miała być pomoc na mój nowy start, żeby wyjść na prostą zwłaszcza zdrowotnie. Oprócz stanów opisanych na zrzutce mam jeszcze inne choroby, schorzenia, zmartwienia i trochę badań do zrobienia, a strach nie wpływa dobrze na psychikę" - dodaje.
Wróbel przekazała też, że do pełnego wyleczenia potrzebuje dużo czasu. Kibicom jest wdzięczna za pomoc i okazane serce. Zapewnia, że nie zmarnuje otrzymanej szansy. "Fani mi pomogli. Ja też mogłam pomóc wielu osobom, dzieciom i fundacjom zwierzęcym, bo kocham zwierzęta i nie jestem obojętna na krzywdę innych. Fanom kiedyś znów podziękuję przed kamerą. Tym prawdziwym, gdy już będę w stanie" - zakończyła.
Kibice Agatę Wróbel pokochali na początku XXI wieku. Wtedy osiągała największe sukcesy w karierze. Zdobyła srebrny medal podczas igrzysk w Sydney w 2000 roku, a cztery lata później w Atenach była trzecia. Jest mistrzynią świata i trzykrotną mistrzynią Europy. W 2010 roku ogłosiła zakończenie sportowej kariery.
Mieszkała w Anglii, gdzie pracowała w sortowni śmieci. Kilka lat temu wróciła do Polski. Długo nie prosiła nikogo o pomoc. Dopiero na początku stycznia założyła internetową zbiórkę, z której chciała zebrać 20 tysięcy złotych. Odzew był nieporównywalnie większy. Chciała spłacić najpilniejsze zobowiązania finansowe. Przy okazji była sportsmenka zdradziła, że jest poważnie chora. Nie radzi sobie z cukrzycą, ale i zmaga się z depresją.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Jerzy Brzęczek wysłał jasny sygnał. "Postawi na sprawdzonych. Bez eksperymentów"