[tag=1907]
Adrian Zieliński[/tag] udowodnił, że nadal doskonale pamięta, jak dźwigać ciężary. W kategorii 96 kg okazał się bezkonkurencyjny. Złoty medalista olimpijski z Londynu (2012 rok) uzyskał 365 kg (165+200).
Utytułowany zawodnik wraca do podnoszenia ciężarów po zakończeniu długiej dyskwalifikacji za doping. Na Zielińskiego nałożono zawieszenie na cztery lata, które nazywa się "sportową karą śmierci".
- Chcę wrócić i walczyć o kolejne medale - mówił złoty medalista z Londynu dziennikarzom jeszcze jesienią 2017.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna wojowniczka z KSW relaksowała się w Hiszpanii. Co za zdjęcie!
Dwa lata później nie chciał o tym rozmawiać. Wolał zajmować się tematami społecznymi, a to dlatego, że zaczął spełniać się w roli radnego miasta Mrocza. Jego życie mocno się zmieniło, ale - jak widać - miłość do podnoszenia ciężarów wciąż się utrzymuje.
Solidny występ w Biłgoraju można traktować jako dobry prognostyk. Być może Adrian Zieliński jeszcze trochę namiesza w podnoszeniu ciężarów.
Zawieszenie za doping z pewnością było dla niego solidną lekcją. Nie tylko sportową, ale i życiową. Po tym, jak usłyszał wyrok, zmagał się z hejtem.
- Milenka (córka Zielińskiego - dop.red.) walczyła w szpitalu o życie, a w międzyczasie ludzie pisali mi na Facebooku, że lepiej bym umarł. Że powinienem rzucić się na linę. Życzyli chorób mnie i moim najbliższym. Wszystko to było robione z fejkowych kont. Szczerze mówiąc, spływało to po mnie. Każdy w okolicy przecież znał mój adres. Jeśli ktoś chciał mi coś przekazać, w każdej chwili mógł przecież zapukać i powiedzieć mi, co myśli, prosto w twarz - mówił w kwietniu br. podczas rozmowy z "Przeglądem Sportowym".
Czytaj także:
> Mike Tyson - Roy Jones Jr. "Bestia" z zakazem nokautowania. Powrót na specjalnych zasadach
> Roy Jones jr - Mike Tyson. Remis w walce legend. Dali z siebie wszystko