W czwartek Mikołajki na kilkanaście godzin stały się stolicą światowego motorsportu. Miasto żyło ORLEN 80. Rajdem Polski. Nasz klasyk powrócił do kalendarza mistrzostw świata WRC po siedmioletniej przerwie. Wraz z nim na Mazury nadciągnęli kibice z Czech, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii. Hotele pękały w szwach, a ceny za noclegi poszły znacząco w górę.
Zbudowani atmosferą byli też kierowcy. - To moja pierwsza wizyta w Polsce. Muszę przyznać, że Mikołajki są świetne! Wszystko jest tutaj niesamowite! Atmosfera wokół rajdu jest kapitalna, ludzi jest mnóstwo, a drogi są cholernie szybkie! - mówił nam Oliver Solberg, który walczy o tytuł mistrza świata w WRC2.
Od początku było jasne, że ORLEN 80. Rajd Polski znalazł się w kalendarzu WRC tylko na sezon 2024. Wynika to z faktu, że chętnych do goszczenia u siebie rund mistrzostw świata jest więcej niż miejsc. Polska kandydatura wygrała z USA, Argentyną, a nawet oferującą miliony dolarów Arabią Saudyjską. Część europejskich rund ma gościć w WRC w trybie rotacyjnym.
ZOBACZ WIDEO: Szybko zapomnimy o "Lewym"? Pada nazwisko. "Jest na poziomie Messiego!"
Ewentualny powrót polskiego klasyka do WRC w sezonie 2026 i kolejnych miał być uzależniony od tego, co m.in. wydarzy się na trasach ORLEN 80. Rajdu Polski. Promotor mistrzostw świata oraz działacze FIA doskonale pamiętali, co działo się w roku 2017, gdy kibice wbiegali na trasy, znajdowali się zbyt blisko odcinków specjalnych i naruszali przepisy bezpieczeństwa.
Organizatorzy ORLEN 80. Rajdu Polski wykonali tytaniczną pracę, aby tegoroczna edycja pozwoliła zapomnieć o obrazkach z 2017 roku. Niestety, okazało się, że mimo zwiększenia liczby funkcyjnych i sędziów, znów doszło do naruszenia kwestii bezpieczeństwa. Znów problematyczne były odcinki poprowadzone przez tereny leśne, gdzie kibice chowali się i wyskakiwali na trasę po przejeździe samochodu bezpieczeństwa.
Bezsensowne działania grupy ludzi, bo trudno w tym przypadku o łagodne słowa - zwłaszcza że najczęściej mowa o osobach pijanych - zepsuły pracę sztabu ludzi. Zespół Hyundaia nazwał ich w mediach społecznościowych "głupcami" i było to delikatne określenie. Ci ludzie sprawili, że w świat nie poszły obrazki z centrum Mikołajek, gdzie w czwartek atmosfera była kapitalna, a ORLEN 80. Rajd Polski był wielkim świętem i powodem do dumy dla Polaków. Świat dowiedział się za to o przerwanych i częściowo odwołanych odcinkach specjalnych.
Kibiców na ORLEN 80. Rajdzie Polski było więcej niż na innych rundach mistrzostw świata WRC. To powód do dumy. Dowód, że warto, abyśmy gościli najlepsze rajdówki na świecie. Problem w tym, że wąska grupa ludzi zepsuła opinię tysiącom, którzy zachowywali się jak należy. Winni nie są tylko Polacy, bo wśród pijanych i niedających się podporządkować fanów byli też Estończycy czy Łotysze.
- Myślę, że wszyscy są rozczarowani. Każdy z nas, oglądający telewizję, zauważy te tłumy kibiców. Widzi, że 99 proc. z nich świetnie się bawi. Niestety, ten 1 proc. chce ryzykować życie swoje i innych osób. Kompletnie nie stosuje się do poleceń funkcyjnych - powiedział dirtfish.com Simon Larkin, dyrektor ds. eventów w firmie WRC Promoter, odpowiedzialnej za rajdowe mistrzostwa świata.
Larkin podkreślił, że zachowanie tego 1 proc. jest "frustrujące" dla wszystkich. - Nie może to przyćmić ogromnego sukcesu, jakim był powrót WRC do Polski, bo w parku serwisowym i na oesach panowała fantastyczna atmosfera - dodał.
WP SportoweFakty dowiedziały się, że wydarzenia z ostatnich dni sprawiają, że Polsce znów będzie bardzo trudno walczyć o miejsce w kalendarzu WRC. Już rozmowy ws. tegorocznej rundy nie były łatwe, co potwierdził nam przy okazji ceremonii otwarcia ORLEN 80. Rajdu Polski prezes PZM.
- Rozmowy trwały długo. Po raz ostatni mieliśmy rundę WRC w sezonie 2017 i praktycznie rok później zaczęliśmy negocjacje. Nie pomógł nam COVID-19, bo wtedy dużo się zmieniło na świecie, ale cały czas byliśmy w kontakcie - powiedział Michał Sikora w rozmowie z WP SportoweFakty.
W roku 2025 Rajd Polski ma wrócić do roli rundy mistrzostw Europy i po wydarzeniach z piątku grozi nam, że zostanie tak na dłużej. Szkoda, bo tysiące fanów zasłużyło na coś więcej. Na możliwość pokonywania bajecznych tras na Mazurach zasłużyli też kierowcy WRC, którzy przez cały weekend byli pod wrażeniem tego, co oferują Mazury.
"Gratulacje dla tych samolubnych, bezmózgich idiotów, którzy zignorowali wskazania wolontariuszy i zdecydowali, że będą stać tam, gdzie chcą. Szkody, które wyrządziliście swoim zachowaniem, mogą okazać się nie do naprawienia" - napisał w ostrych słowach dziennikarz David Evans z dirtfish.com i trafił w sedno.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- "Dziękujemy, Polsko". Zachwyty nad tym, co wydarzyło się na Mazurach
- Norweg jest zachwycony Polską. "Wszystko jest tutaj niesamowite"