Polak szkoli Katarczyków. "Spodziewałem się, że będzie katastrofa"

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Szymon Gospodarczyk (w środku)
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Szymon Gospodarczyk (w środku)

Szymon Gospodarczyk należy do najlepszych pilotów rajdowych w Europie. Docenili to Katarczycy, którzy zaprosili go do siebie, aby szkolił tamtejszych kierowców i pilotów. Pierwsze efekty tej współpracy już widać.

Szymon Gospodarczyk należy do najlepszych pilotów rajdowych na Starym Kontynencie. Obecnie przewodzi w klasyfikacji generalnej cyklu rajdowych mistrzostw Europy (ERC), gdzie nawiguje kierowcę Mikołaja Marczyka z Orlen Team. Od końcowego sukcesu dzielą ich trzy występy. Równocześnie Gospodarczyk rywalizuje w terenie i ma na swoim koncie kilka występów w Rajdzie Dakar, gdzie w sezonie 2026 wystąpi wspólnie z Erykiem Goczałem. Duet Goczał-Gospodarczyk należy do szerokiego grona faworytów Dakaru.

Klasę i umiejętności Gospodarczyka doceniła Katarska Federacja Motorowa i Motocyklowa (QMMF), która zaproponowała mu współpracę. Zaczęło się od występu w jednym rajdzie, a skończyło wieloletnim projektem. Polak szkoli kierowców i pilotów na Bliskim Wschodzie od pięciu lat, co przynosi tam liczne efekty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Skąd w ogóle pomysł na współpracę z Katarczykami?

Szymon Gospodarczyk, pilot rajdowy: W rajdach terenowych wszyscy się znamy i startuje tam mnóstwo osób z Bliskiego Wschodu. To było z pięć lat temu, gdy katarska federacja zapraszała pilotów z Europy na Baja Qatar. Mieliśmy wspierać Katarczyków, bo oni mają kierowców, ale praktycznie nie mają pilotów. Ktoś mnie polecił. Pojechałem tam w nieznane, bo nie znałem swojego kierowcy i spodziewałem się, że będzie katastrofa. Tymczasem z tym Katarczykiem zająłem drugie miejsce, do tej pory mamy kontakt.

Katarska federacja była ze mnie zadowolona i współpraca się rozszerzyła. Gdy tylko Rashid Almohannadi startuje w rajdzie, to do mnie dzwoni i jedziemy razem. Ostatnio inni kierowcy potrzebowali pilota, więc kolejni Katarczycy zaczęli się ze mną kontaktować, bo jestem sprawdzona firma.

Katar chciał wypromować się przez piłkarskie mistrzostwa świata. Teraz podobnie jest z rajdami?

Dokładnie tak. Gdy organizują Rajd Kataru, to opłacają starty kierowcom z Europy. Zrobiła się też rywalizacja z Arabią Saudyjską, która organizuje Dakar, więc inne kraje Bliskiego Wschodu też chcą u siebie jakieś rajdy wysokiej rangi. Jest tu analogia do piłki nożnej.

Szymon Gospodarczyk (z prawej) od pięciu lat współpracuje z Katarczykami
Szymon Gospodarczyk (z prawej) od pięciu lat współpracuje z Katarczykami

Z perspektywy pięciu lat widzisz u Katarczyków progres? Mają coraz lepszych kierowców i pilotów?

Jest duży progres. Kiedyś był taki Nasser Al-Attiyah i nikt więcej. Teraz jest jeszcze Abdulaziz Al-Kuwari, z którym ostatnio startowałem w WRC, a teraz szykuje się do występu w Dakarze w najwyższej kategorii. Zatrudnili też Nicolasa Bernardiego z Francji, który przez lata szukał u siebie młodych talentów. Teraz robi to samo w Katarze. Stworzono akademię Qatar Star, do której należy trzech 18-latków. Oni startują równolegle z nami, muszą się dużo nauczyć, ale katarska federacja chce z nich zrobić gwiazdy.

Pięć lat temu nie było widać katarskich kierowców. Teraz nie da się nie zauważyć teamu z Kataru. Każdy samochód jest pięknie oklejony, każdy ma profesjonalny kombinezon. Różnica jest kolosalna.

Mają też idealne warunki do treningów.

Tak, wystarczy wyjechać za płot domu i można trenować na pustyni. My tego nie mamy w Polsce. To działa jednak w dwie strony. Katarczycy przylatują do Polski i mają problem z jazdą między drzewami, więc to się trochę wyrównuje. W Dakarze jest jednak więcej otwartych przestrzeni, więc akurat w tym rajdzie to plusuje.

Skąd w twoim życiu pomysł na bycie pilotem rajdowym?

Miałem 15 lat, gdy brat zabrał mnie na Rajd Krakowski. On marzył o byciu kierowcą, a ja miałem być pilotem. Dlatego od początku zwracałem uwagę na to, co robią piloci. Dążyłem do tego marzenia i jak miałem 20 lat, to zdobyłem licencję rajdową i wystartowałem w pierwszym rajdzie jako pilot.

Po roku pilotowania raz wystartowałem jako kierowca w Rajdzie Magurskim. Po to, aby być lepszym pilotem, aby zrozumieć, co czuje kierowca. Wielu ludzi marzy o tym, aby startować w rajdach jako kierowca, ale kończą jako piloci, bo nie mają np. budżetu. Jednak taka osoba nigdy nie będzie dobrym pilotem. Myślisz wtedy jako kierowca, a będąc pilotem, musisz się skupić na zadaniu, które ma do wykonania osoba na prawym fotelu.

Szymon Gospodarczyk (z prawej) należy do najlepszych pilotów rajdowych w Europie
Szymon Gospodarczyk (z prawej) należy do najlepszych pilotów rajdowych w Europie

Jak zostać dobrym pilotem?

Najwięcej pomaga doświadczenie. Im więcej jeżdżę i mam treningów pomiędzy rajdami, w tym większym gazie jestem. Pilot, podobnie jak kierowca, musi ćwiczyć refleks. Musi mieć dobrą kondycję fizyczną, mieć dużo samozaparcia i wierzyć w siebie. Przed rajdem można oglądać onboardy. Pilot musi wiedzieć, w którym miejscu odcinka się znajduje. Nie wystarczy, że przeczyta notatkę. Pilot musi też ćwiczyć mięśnie głębokie, bo często nie widzi trasy ze względu na to, że czyta notatki. Czytam opis i sobie wyobrażam tę trasę, bo nie mogę na nią patrzeć, bo spóźnię dyktowanie.

Zawsze wyobrażam sobie idealnie czystą trasę. Jestem czasem w szoku, jak później oglądam wideo, że jedziemy po tak zniszczonej drodze albo że na trasie jest tyle kamieni i piachu. W mojej wyobraźni tego nie ma. Może się wydawać, że pilot tylko siedzi i czyta, a podczas odcinka specjalnego moje tętno jest na takim poziomie, jak w trakcie biegania.

Jak ważne jest zaufanie między kierowcą a pilotem?

Jest ważne, ale ważniejsza jest praca wykonywana podczas zapoznania z trasą. Choćby to, że Mikołaj Marczyk (partner Szymona z Orlen Teamu - dop. aut.) rozumie, co ja mówię do niego, a on mówi do mnie. Ważne jest dla mnie to, czy on ryzykuje, czy jedzie zgodnie z zapiskami.

Nie lubię jeździć z kierowcami, którzy podejmują zbyt duże ryzyko. Rajdy nie na tym polegają. Są zbyt długie, aby ryzykować co trzeci zakręt, bo wtedy łatwo wypaść z trasy. Nie liczy się dla mnie kierowca, który wygra dwa odcinki specjalne, a na trzecim wypadnie z drogi. Trzeba się dobrze znać z kierowcą i to jest klucz do sukcesu.

Zdarzało ci się komuś odmówić współpracy ze względu na to, że ma opinię ryzykanta?

Tak. Jeśli ktoś się ze mną kontaktuje, to sprawdzam jego historię, a do tego większość kierowców znam i wiem, jak jeżdżą. Co innego wnosić ryzyko, gdy ma się doświadczenie, takie jak Mikołaj. Niektórzy jednak przesadzają, bo nie mierzą sił na zamiary. Myślą, że są super kierowcami, a potem prawda wychodzi w czwartym zakręcie.

Raz startujesz w rajdach samochodowych, za chwilę w terenowych. Takie przełączanie się między różnymi rajdami jest łatwe?

Dla mnie to są dwie różne dyscypliny - jak piłka nożna i koszykówka. Łączy je to, że trzeba być do nich odpowiednio przygotowanym fizycznie. Dzięki takiemu podejściu jest mi łatwiej. Jadąc na rajd, przygotowuję się do niego już mentalnie w domu i nie muszę się "przestawiać".

W rajdach terenowych połączyłeś siły z Erykiem Goczałem, który jako 18-latek wygrał Rajd Dakar w kategorii SSV. Jak oceniasz początek tej współpracy?

Super. Po tegorocznym Dakarze poleciałem do Maroka, gdzie Eryk odbywał testy i spędziliśmy kilka dni w rajdówce. Wtedy zobaczyłem, jaki to jest wielki talent, z jaką łatwością i gracją prowadzi samochód. Ma 20 lat, a jest maszyną za kierownicą. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. Siedział w nowej Toyocie, a czuł ją niesamowicie.

W Maroku miałem mu pomóc, bo jego pilot był jeszcze na Rajdzie Dakar. Potem okazało się, że Eryk chce rozpocząć ze mną współpracę. Zaczęliśmy dobrze, bo w Baja Aragon zajęliśmy drugie miejsce w prologu. Na kolejnym odcinku złamała się śrubka za 8 zł i nie mogliśmy kontynuować jazdy, ale dobrze, że stało się to na takim rajdzie, a nie na Dakarze. Później wróciliśmy do rywalizacji i wygraliśmy jeszcze jeden odcinek. Pokonaliśmy najlepszych kierowców Dakaru i nie śniło mi się, że kiedykolwiek będę z nimi wygrywał.

Eryk to kolejny kierowca, który nie ryzykuje, a ma wielki talent do jazdy. Ma wyczucie, co jest za szczytem, gdzie można pojechać za szybko, a gdzie trzeba zwolnić. To było widać na tym ostatnim odcinku, który wygraliśmy.

Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk prowadzą obecnie w rajdowych mistrzostwach Europy
Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk prowadzą obecnie w rajdowych mistrzostwach Europy

Masz świadomość, że Eryk Goczał ma potencjał, aby wygrać Rajd Dakar w najwyższej kategorii samochodów?

Tak. Startowałem już kilka razy w Dakarze i wiem, ile czynników musi się złożyć na końcowy sukces w tym rajdzie. Jednak na pewno mamy papiery, aby to zrobić. Aby wygrać Dakar nie wystarczy jechać szybko, team wokół musi dobrze pracować i auto nie może mieć awarii. Eryk w debiucie jako 18-latek zwyciężył klasę SSV, co jest potwierdzeniem jego talentu. Teraz może to powtórzyć.

Idealny scenariusz na najbliższe miesiące: mistrzostwo Europy w rajdach drogowych z Mikołajem Marczykiem, a zimą zwycięstwo w Rajdzie Dakar z Erykiem Goczałem?

Byłoby pięknie. Po to startuję w rajdach, aby wygrywać. Czas pokaże, czy uda się takie marzenie zrealizować. Razem z Mikołajem jesteśmy liderami mistrzostw Europy i zobaczymy, co przyniosą kolejne rundy. Cykl mistrzostw Europy łatwiej przewidywać, bo mamy osiem rajdów w sezonie, zdobywa się punkty cyklicznie, a Dakar jest tylko raz w roku i trudno przewidzieć, co się wydarzy.

Rozmawiał Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (2)
avatar
Furinkazan
10.08.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
pompujcie dalej islamistów 
avatar
dopowiadacz1
10.08.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Czyli nie Allah prowadzi katarskich kierowców , tylko jakiś Gopodarczyk ? 
Zgłoś nielegalne treści