- Straciliśmy całą pierwszą pętlę jadąc uszkodzonym autem, bo urwała się półoś. Dlatego drugie przejazdy tak naprawdę były dla nas pierwszymi. Pod koniec 11. oesu było dużo cięć i bardzo dużo brudu. Na jednym hamowaniu trochę mnie to zaskoczyło... - powiedział Robert Kubica.
[ad=rectangle]
- Ratując się ściąłem wolny, prawy zakręt i uderzyłem prawym przednim kołem. Ucięło śrubę mocowania wahacza i wysunęła się półoś. Udało się to prowizorycznie naprawić i po przejechaniu wszystkich załóg zwieźliśmy auto za metę, gdzie czekali już mechanicy z lawetą. Z samochodem nic wielkiego się nie stało, dzięki czemu w niedzielę możemy wrócić.
- Szkoda, bo sądzę, że po piątkowym bardzo dobrym dniu szutrowym na asfalcie mogło być równie dobrze. Takie są rajdy... -
zakończył Polak.