W tym roku jedne z najbardziej spektakularnych szutrowych odcinków specjalnych świata, wytyczone na wulkanicznej wyspie Świętego Michała, były także najprawdopodobniej jednymi z najtrudniejszych. To za sprawą pogody, która podczas 51. edycji tego rajdu była niespotykanie kapryśna, nawet jak na słynące ze zmiennej aury Sata Rally Acores.
W drodze do drugiego z rzędu podium na Azorach Kajetan Kajetanowicz z Jarosławem Baranem prowadzili w rajdzie przez ponad połowę (9 z 16) odcinków specjalnych. Na 4 z 16 prób to "Kajto" z pilotem byli najszybsi, a kolejne sześć oesów liderzy FIA ERC ukończyli w pierwszej trójce klasyfikacji. Ostatecznie na wyspie Świętego Michała Polacy wywalczyli 21 cennych punktów i obronili pozycję liderów klasyfikacji Rajdowych Mistrzostw Europy.
- Gdy na początku roku mówiłem, że ten sezon będzie dla nas jeszcze trudniejszy niż poprzedni, to sam zastanawiałem się czy to nie asekuracja. Doświadczenie podpowiadało mi jednak, że w tak nieprzewidywalnej dyscyplinie sportu, jak rajdy samochodowe, nic nigdy nie jest dane za darmo, na wszystko trzeba ciężko zapracować, a czasem także liczyć na odrobinę szczęścia. Ten sezon nam o tym przypomina i udowadnia jednocześnie, że praca procentuje. Oczywiście w trudnych momentach niełatwo zachować optymizm, ale zarówno prowadzenie w mistrzostwach, jak i wszystkie wywalczone punkty i wygrane odcinki mają pełny i zarazem wyraźny smak. Jest jednak jeszcze coś cennego, co zyskujemy - świadomość, że Lotos Rally Team to coraz silniejsza ekipa, gotowa stawiać czoła coraz trudniejszym wyzwaniom - powiedział Kajetanowicz.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Kaczor pewny występu w Rio (Źródło TVP)
{"id":"","title":""}