WRC: śmiertelny wypadek w Monte Carlo

PAP/EPA / Reporter Images
PAP/EPA / Reporter Images

Pierwszy odcinek Rajdu Monte Carlo został odwołany po fatalnym wypadku Haydena Paddona. W nocy z czwartku na piątek oficjalnie potwierdzono, że w wyniku tego zdarzenia śmierć poniósł jeden z kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

Do wypadku Haydena Paddona doszło na wąskiej drodze. Hyundai prowadzony przez Nowozelandczyka dachował i zablokował trasę. Na pomoc 29-latkowi pobiegli kibice, którzy chcieli jak najszybciej usunąć rajdówkę z drogi. Po chwili poinformowano jednak, że pierwszy odcinek został odwołany.

Pierwsze wieści mówiły o tym, że jest to spowodowane wypadkiem kibica, który chciał pomóc przy usuwaniu rajdówki, ale nieszczęśliwie spadł ze skarpy. Później pojawiły się informacje, że ok. 50-letni mężczyzna stał w niedozwolonym miejscu i robił zdjęcia przejeżdżającym samochodom. Nie miał on czasu na reakcję i został trafiony przez pojazd Paddona.

Po godz. 23 w czwartek pojawiły się nieoficjalne informacje, że kibic zmarł. Podały je belgijskie media, powołując się na słowa Romaina Degeera. Belgijski kierowca był świadkiem całego zdarzenia. - Byliśmy jakieś dziesięć metrów od tego miejsce. Wszyscy krzyczeli na niego, że nie może tam stać. Po tym jak minęły go dwa samochody, to myśleliśmy, że odejdzie. Rajdówka Paddona wpadła w poślizg i poleciała prosto w niego. Ciało było zmiażdżone. Jeden z strażaków podjął się reanimacji, przez jakąś minutę wyczuwał u niego puls, a potem nic - opisał całe zdarzenie Belg na łamach portalu DH.be.

Do wypadku doszło w trudno dostępnym miejscu, dlatego ranny kibic musiał poczekać na pomoc. - Karetka przyjechała po ponad dwudziestu minutach, ale on od dawna nie żył, chociaż strażak ciągle prowadził reanimację - dodał Belg.

ZOBACZ WIDEO Jego śmierć wstrząsnęła Polską. Maja Włoszczowska wspomina byłego trenera

Przez ponad dwie godziny organizatorzy nie podawali informacji na temat feralnego wypadku. O kilka minut opóźniono start drugiego odcinka rajdu, który ostatecznie wygrał Thierry Neuville z ekipy Hyundaia. Parę minut po godz. 1 w nocy koreański producent potwierdził jednak, że na trasie pierwszego odcinka doszło do wypadku śmiertelnego. - Składamy kondolencje rodzinie, przyjaciołom i osobom dotkniętym tą tragedią - można było przeczytać w komunikacie.

Do tragicznego wypadku odniósł się również sam Paddon. - Jest mi niezwykle przykro z powodu tego wypadku. Moje myśli są z rodziną poszkodowanego. Trudno powiedzieć coś więcej w tej chwili. Jesteśmy w szoku po tym co się stało - napisał na Twitterze.

W nocy komunikat w sprawie wypadku wydał też Automobilklub Monako. Organizatorzy Rajdu Monte Carlo muszą ustalić czy kibic poniósł śmierć wskutek uderzenia samochodu, czy też spadł ze skarpy. - Mężczyzna został przetransportowany helikopterem do szpitala w Nicei. Mimo najlepszych starań zespołu medycznego, kibic zmarł. Wszczęliśmy już dochodzenie w sprawie tego wypadku i wszystkie zaangażowane strony wyraziły chęć współpracy - głosi oświadczenie.

Na ten moment nieznana jest narodowość zmarłego kibica. Część francuskich mediów podała, że chodzi o Belga. Z kolei agencja "AFP" informuje, że w wypadku zginął Hiszpan. Chaos informacyjny spowodowany jest tym, że również na drugim odcinku doszło do incydentu z udziałem kibica, ale był on niegroźny.

Komentarze (7)
avatar
Rafał Krawczyk
20.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda Panowie, że o tej dyscyplinie przypominacie sobie tylko wówczas gdy dojdzie do tragedii. 
zet2
20.01.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Takich durniów nieprzestrzegających podstawowych uwarunkowań przy tego typu imprezach tylko na widły i na gnój........... 
avatar
DeltaFoxtrot
20.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Znowu bzdury piszecie próbując ratować twarz po poprzednim newsie gdzie pisaliście, że kibice spadł ze skarpy. Od razu było wiadomo, że potrącony został kibic bo było to widać ma żywo w transmi Czytaj całość
avatar
Przemek Wrz
19.01.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Ta ankieta to w stylu " czy chciałbyś być zdrowy?"