Pierwszy dzień rywalizacji w Rajdzie Meksyku polska załoga Orlen Team zakończyła spokojnie na czwartym, przed ostatnim miejscu w klasie WRC2. Hubert Ptaszek i Maciej Szczepaniak szykowali się do ataku dopiero od pierwszej poważnej próby - odcinka specjalnego El Chocolate liczącego ponad 50 kilometrów.
Początek był obiecujący. Po pierwszym pomiarze Ptaszek był najszybszy w WRC2. Niestety później doszło do awarii samochodu. - Popełniłem drobny błąd i skończyło się urwaną felgą. Maciek błyskawicznie zmienił koło, a ja zwalniałem auta, bo staliśmy na szybkiej sekcji. Pojechaliśmy dalej, ale wahacz nie wytrzymał trudu walki na trasie - informował jedyny polski kierowca rywalizujący w trzeciej rundzie mistrzostw świata.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
Załoga Orlen Team zapowiadała powrót na trasę i walkę o odrobienie strat. Niestety uszkodzenia okazały się zbyt poważne i zespół był zmuszony wycofać się z imprezy.
- W serwisie okazało się, że uszkodzeniu uległ blok silnika i doszło do wycieku oleju. Zespół ciężko pracował by temu zaradzić, jednak awaria jest na tyle poważna, że jej usunięcie jest niemożliwe. Duży wyciek oleju grozi pożarem auta i ryzyko jest zbyt duże - tłumaczył Ptaszek.
Hubert Ptaszek zapowiedział jednocześnie, że pojawi się na starcie kolejnej rundy cyklu WRC w Argentynie (28-30 kwietnia).