W niedzielę podczas jedenastego odcinka specjalnego na trasie Rajdu Lipawy doszło do wypadku helikoptera, na pokładzie którego znajdowały się cztery osoby. Pierwsze informacje mówiły o tym, że byli to Polacy. Po kilku godzinach od katastrofy udało się je sprecyzować.
Jak poinformował Maris Gorodcovs, dyrektor łotewskiej Agencji Lotnictwa Cywilnego, w helikopterze przebywało dwóch Polaków oraz dwóch Łotyszy. Obywatel Polski zginął na miejscu, drugi ma poważne obrażenia.
Łotysze nie potwierdzają też plotek, że to właśnie Polak siedział za sterami helikoptera. - Dopiero śledztwo pomoże nam ustalić, kto prowadził maszynę - stwierdził w rozmowie z portalem "Delfi" Gints Esenvalds z miejscowej policji.
Informacje strony łotewskiej potwierdziło też Ministerstwo Spraw Zagranicznych. - Zgodnie z informacjami policji w katastrofie śmigłowca na Łotwie z 4 os. na pokładzie, w tym 2 z Polski, jeden obywatel Polski zginął na miejscu, drugi jest ciężko ranny - czytamy w krótkim komentarzu MSZ na Twitterze.
Po wypadku z rywalizacji w Rajdzie Lipawy zrezygnował Kajetan Kajetanowicz. Polak w sobotę na Łotwie świętował zdobycie trzeciego z rzędu mistrzostwa Europy, a w niedzielę spotkała go ogromna tragedia. - Ze względu na zaistniałą sytuację związaną z moimi bliskimi Przyjaciółmi wycofaliśmy się z rajdu. Kochani, bardzo Was proszę o uszanowanie mojej osobistej decyzji, trudnej dla mnie jako sportowca - tłumaczył swoją decyzję "Kajto" na Facebooku.
Maszyna należała do "Baltic Helicopters". Był to model Robinson R44, który może osiągnąć prędkość 240 km/h. Jak informuje strona internetowa tej firmy, został wyprodukowany 5 grudnia 2000 roku. - Zatrudniamy wysoko wykwalifikowanych pilotów z ponad 20-letnim doświadczeniem, którzy mają za sobą 10 tys. godzin lotów - czytamy na stronie internetowej "Baltic Helicopters".