Francuska załoga teamu M-Sport Ford Sebastien Ogier - Julien Ingrassia udała się w ten weekend do Argentyny po raz dziewiąty w karierze, w nadziei na pierwszą wygraną ojczyźnie Maradony i Messiego. Cel wydaje się bliższy niż kiedykolwiek, gdyż duet triumfował w 3 z 4 rajdów otwierających sezon i jest w swojej najwyższej formie.
- Wspólnie z Julienem brakuje nam wygranej tutaj i chociaż nie mamy obsesji na punkcie tego, to bardzo chcielibyśmy stanąć na najwyższym stopniu także w Argentynie - powiedział Ogier, który trzy razy sięgał w Ameryce Południowej po drugie miejsce w barwach Volkswagena.
- Spodziewamy się, że nie będzie to łatwe zadanie, ale dokonaliśmy ogromnego postępu w tym roku i w weekend damy z siebie wszystko. Konkurencja nie śpi, ale jeśli uda nam się ograniczyć straty w piątek, co będzie kluczowe, to możemy mieć swoją szansę - dodał Ogier.
Lider mistrzostw tradycyjnie będzie otwierać trasę każdego odcinka podczas pierwszego etapu. Na szutrowych trasach wpływa to na jego niekorzyść, gdyż "czyści" drogą rywalom, chociaż prognozy zapowiadają deszcz w Argentynie i w takich warunkach Ogier znalazłby się w najlepszej pozycji.
M-Sport dzięki doskonałej formie Ogiera wygrał w tym roku na Korsyce i w Meksyku, gdzie na wygraną w rajdowych mistrzostwach świata czekał od 2004 roku. Dwa lata dłużej nie było Forda na najwyższym stopniu podium Rajdu Argentyny. W 2002 roku triumfował tu Carlos Sainz. Od tamtego czasu doświadczony Hiszpan zdążył wygrać Rajd Dakar, a jego syn zadebiutował w Formule 1.
- Sebastien naprawdę chcę dodać ten rajd do długiej listy swoich osiągnięć, a widząc w jakiej formie aktualnie się znajduje, to ma szansę to zrobić - powiedział szef M-Sportu Malcolm Wilson. - W piątek nie będą mieli najłatwiej, a ich nigdy nie można lekceważyć - dodał.
ZOBACZ WIDEO RSMP: Emocje w Świdnicy. Grzyb i Hundla triumfują