"Miłość, wiara, walka. Siła i honor. Spokój, precyzja. Ogień!" - napisała na internetowej zbiórce Marta Eizerman. Te słowa chce z powrotem usłyszeć z ust swojego przyjaciela Michała Grudzińskiego, który od ponad dwóch lat walczy o powrót do zdrowia po fatalnym wypadku w Rajd Baltic Cup.
Jego życie załamało się 27 maja 2017 roku. Wtedy auto załogi Mikołaj Kempa - Michała Grudziński wypadło z trasy i uderzyło w ogrodzenie znajdujące się na poboczu drogi. Pilot miał ogromnego pecha, bo dwie drewniane kłody przebiły szybę rajdówki.
Czytaj także: Todt skomentował sytuację Schumachera
Grudziński otrzymał potężne ciosy w głowę i doznał poważnych obrażeń mózgu. Lekarzom udało się uratować jego życie, ale wtedy zaczął się kolejny etap rajdu - walka o powrót do normalnego funkcjonowania, która trwa do teraz.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 114. Cecylia Kukuczka: Synowie są dumni z Jerzego, ale ubolewają, że go nie ma
Rajdowa pasja
Dla znajomych i przyjaciół jest po prostu "Hołkiem". Grudziński od lat nie ukrywał bowiem swojej słabości do rajdów i fascynacji Krzysztofem Hołowczycem. Ten ostatnio, na wiadomość o tragedii jaka spotkała pilota rajdowego, udostępnił na swoim Facebooku informację o zbiórce.
Do momentu wypadku Grudziński zaliczył występy w 107 rajdach. 25-krotnie jako pilot meldował się w czołowej dziesiątce. Startował nie tylko na terenie Polski, ale też w Belgii, Czechach, Francji, Słowacji i na Łotwie.
- Z upływem czasu pasja przerodziła się w codzienność. Michał jest pilotem rajdowym z krwi i kości. W jego żyłach zamiast krwi płynie benzyna - tłumaczy Eizerman.
Ani myśli się poddawać
Grudziński po opuszczeniu szpitala rozpoczął najtrudniejszy rajd w swoim życiu. Codzienne ćwiczenia z rehabilitantami, praca z logopedą i psychologiem. Obrażenia były na tyle poważne, że musiał od nowa nauczyć się stawiania kroków. Poznawał cyfry, litery, całe słowa.
- Powiedzieć, że przed wypadkiem Michał był radosnym, uśmiechniętym człowiekiem to mało. Wszystkim dawał całego siebie. Dzielił się całą swoją energią i wykorzystywał ją nie tylko dla siebie, ale dla innych. Pomagał, a teraz sam potrzebuje pomocy - dodaje Eizerman.
Czytaj także: Brytyjczycy o ataku Russella na Kubicę
Założyła ona w internecie zbiórkę, po tym jak ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania po wypadku Grudzińskiego. Sprawa trafiła do sądu, prawnicy toczą batalie na pisma i dokumenty, a tymczasem "Hołek" potrzebuje pieniędzy na turnusy rehabilitacyjne, na korzystanie ze sprzętu, na leki i witaminy.
- Michał nie może czekać z rehabilitacją na zmiłowanie ubezpieczyciela czy wyrok sądu. On walczy codziennie o swoją przyszłość, o normalne życie - podkreśla Eizerman.
W tej chwili na koncie zbiórki jest znajduje się niespełna 50 tys. Plan to uzbierać 300 tys. zł.