Polska ma niebywale długie tradycje w rajdach samochodowych - sukcesy na odcinkach specjalnych poza krajem odnosili m.in. Sobiesław Zasada, Marian Bublewicz czy Krzysztof Hołowczyc. Wysokie koszty rywalizacji sprawiły, że w ostatnich latach na europejskich czy światowych trasach Polaków nie ma zbyt wielu.
Jednak w roku 2013 sukces osiągnął kierowca spoza rajdowego świata. Robert Kubica, dochodzący do siebie po fatalnym wypadku, zdobył tytuł mistrzowski w klasie WRC2. Krakowianin ostatnio powrócił na tory wyścigowe, a w jego buty wszedł Kajetan Kajetanowicz. Obu kierowców łączy osoba pilota - Maciej Szczepaniak najpierw nawigował Kubicę, teraz tworzy załogę z Kajetanowiczem.
- Rajdy były i są wizytówką Polski w sportach samochodowych. Dawniej mieliśmy wielu wyśmienitych kierowców. Teraz mamy przykład Kajetana Kajetanowicza, który przeszedł do mistrzostw świata. Pokazuje, że pracą i poświęceniem można wiele osiągnąć - mówił Kubica o Kajetanowiczu w roku 2019.
Pogoń za marzeniem
Kajetan Kajetanowicz to trzykrotny mistrz Europy (2015-2017). W przypadku ustronianina dalsze starty na Starym Kontynencie w ERC nie miały sensu, stąd też decyzja o przeniesieniu się do mistrzostw świata WRC. Polak wkraczał na nieznane sobie rejony, bo w rajdach kluczowe jest doświadczenie. Dobra znajomość pokonywanych tras to podstawa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spariodowała grę w tenisa. Padniesz ze śmiechu!
- Zbieramy doświadczenie - te słowa powtarzał Kajetanowicz regularnie, gdy przychodziło mu debiutować na trasach, na których konkurencyjne załogi miały po kilka, kilkanaście występów.
- Mam nadzieję, że będzie w stanie jeździć jeszcze więcej rajdów w mistrzostwach świata, bo wiem po sobie, że z każdym występem zdobywa się doświadczenie - komplementował rodaka Kubica, który przechodził przez podobny proces nauki.
U Kajetanowicza edukacja postępowała bardzo szybko. Rok 2019 przyniósł bowiem tytuł wicemistrzowski w WRC2, przegrany o włos. Być może był to nawet sukces większy niż ten Kubicy sprzed paru sezonów, bo mocno zmieniły się realia rajdowych mistrzostw świata. Do kategorii dołączyły profesjonalne zespoły, podniósł się jej poziom.
W kolejnym sezonie, naznaczonym pandemią koronawirusa, znów był sukces. Tym razem w WRC3 (następca klasy WRC2) kierowca Lotos Rally Team zakończył zmagania na trzecim miejscu w stawce. To wszystko zostało docenione przez kibiców, bo Kajetanowicz był czwarty w plebiscycie na najlepszego sportowca 2020 roku.
Czas na życiowy sukces?
Być może największy życiowy sukces dopiero przed Kajetanowiczem. W wieku 42 lat kierowca z Ustronia został liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata WRC3. Przed decydującym rajdem na torze Monza, który odbędzie się pod koniec listopada, ma 8 punktów przewagi nad Yohanem Rosselem.
Sezon 2021 jest dla Kajetanowicza wręcz idealny. Polak wygrał rajdy w Chorwacji, Portugalii i Grecji. Drugie miejsca dowoził do mety w Estonii i Hiszpanii. Wpadkę zanotował tylko na włoskiej Sardynii, gdzie w walce o zwycięstwo popełnił błąd i wypadł z drogi. Akurat w takim miejscu, gdzie nie dało się z powrotem wyciągnąć rajdówki na trasę.
W niedzielę, po drugim miejscu w Hiszpanii, kierowca Lotos Rally Team nie ukrywał wzruszenia. - To dotychczas nasz najlepszy sezon w mistrzostwach świata. Włożyliśmy w ten start bardzo dużo wysiłku i to zaprocentowało piątym podium w sezonie. Jestem zmęczony, ale szczęśliwy, bo to drugie miejsce i wygrany Power Stage przesuwa nas na pozycję liderów - powiedział Kajetanowicz.
Polak jest o krok od przejścia do historii, ale stara się o tym nie myśleć. Ma świadomość, że na Monza Rally Show rywalizacja o tytuł toczyć się będzie do ostatniego odcinka specjalnego. Rossel mu nie odpuści. - By osiągnąć to, do czego w tym sezonie dążymy, musimy pracować jeszcze ciężej. Finał rozegra się na Monzy, gdzie z pozytywnym nastawieniem ruszymy do walki. Dziękuję całemu zespołowi Lotos Rally Team - jak zawsze spisaliście się świetnie! - dodał polski kierowca.
Skąd wziął się Kajetan Kajetanowicz?
- Nie było mnie stać na to, by jeździć w rajdach - opowiadał mi w roku 2019 najlepszy polski kierowca rajdowy, którego początki z dyscypliną nie należały do najłatwiejszych. Zaczynał od rywalizacji za kierownicą Fiata 126p czy Fiata Cinquecento.
W pewnym momencie na krajowym podwórku nie miał sobie równych, gdy jako kierowca fabrycznego zespołu Subaru zdobywał cztery lata z rzędu tytuł mistrza Polski (2010-2013). Miał wtedy poczucie, że zaczyna dotykać sufitu, stąd też przesiadka do mistrzostw Europy.
- Dzięki ciężkiej pracy i wielu ludziom, moim partnerom i członkom zespołu jestem tu, gdzie jestem - komentuje Kajetanowicz. Jego starty od kilku lat sponsoruje Lotos, bez którego wsparcia nie miałby prawa zaistnieć w rajdach.
Potentat paliwowy z Gdańska wspierał też Kubicę, gdy ten podbijał rajdowe trasy w sezonie 2013. Może po latach Kajetanowicza i krakowianina łączyć będzie coś więcej niż osoba pilota i sponsora? Tytuł mistrzowski byłby pięknym zwieńczeniem kariery ustronianina.
Czytaj także:
Lewis Hamilton nie chce być zapamiętany tylko jako kierowca F1
To może być ogromny sukces! Polak o krok od mistrzostwa świata