Dramat Hołowczyca. To koniec marzeń?!
Krzysztof Hołowczyc napotkał problemy na trasie drugiego etapu Rajdu Dakar. 61-latek najprawdopodobniej chciał uniknąć zderzenia z jednym z motocyklistów i zjechał z trasy. Zakończyło się to dla niego urwaniem koła w terenowym MINI.
Jednak niedziela przyniosła kiepskie informacje z trasy. "Hołek" od początku sobotniego etapu notował straty do czołowych załóg Dakaru. Na 167. kilometrze mógł pochwalić się dwudziestym rezultatem. Na kolejnym punkcie kontrolnym (226. kilometr trasy) zabrakło już załogi w barwach AzotoPower.
Z nieoficjalnych doniesień z trasy Dakaru wynika, że Krzysztof Hołowczyc i pilot Łukasz Kurzeja zjechali z trasy, by uniknąć zderzenia z jednym z motocyklistów. Ich MINI trafiło w kamień i urwało jedno z kół. W tej sytuacji polski duet musiał zapomnieć o dalszej jeździe i czeka na pomoc ciężarówki serwisowej ekipy X-raid.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!Wszystko wskazuje na to, że mechanikom X-raid uda się naprawić rajdówkę Hołowczyca, dzięki czemu olsztynianin osiągnie metę niedzielnego etapu. Straty czasowe poniesione przez 61-latka sprawiają, że już teraz może on zapomnieć o walce o podium Dakaru. Był to cel, o którym Polak mówił jeszcze przed wyjazdem do Arabii Saudyjskiej.
Tymczasem wśród czołowych załóg Dakaru odbyła się zażarta walka o zwycięstwo na trasie drugiego etapu. Na 398. kilometrze najlepszym czasem mógł pochwalić się Stephane Peterhansel. Doświadczony Francuz dojechał już do mety odcinka i wiele wskazuje na to, że padnie on jego łupem. Peterhansel niedzielną trasę pokonał w 3 godziny 54 minuty i 40 sekund. Drugi Sebastien Loeb stracił do niego ledwie 29 sekund.
Czytaj także:
- Hitowy transfer w F1? Niemcy ustalili swój priorytet
- Ferrari dogoni Red Bulla? Ciekawe doniesienia z fabryki