- Skończyło się to dla mnie fatalnie. Pilotowi nic się nie stało - wyjaśnia w rozmowie z Faktem.
- Pędziliśmy jakieś 120-130 kilometrów na godzinę. Gdy zobaczyłem uskok, zacząłem hamować, ale i tak prędkość była spora, jakieś 70 kilometrów na godzinę. Uderzenie było potężne, choć po samochodzie tego nie widać. Ma tylko lekko wgnieciony przód. Ja za to poczułem ogromny ból. Straciłem oddech na kilkadziesiąt sekund. Pierwszą myślą było, żeby zacząć oddychać. Nie mogłem się ruszyć, ale po minucie zdecydowałem, że pojadę dalej. Szybko okazało się, że polski kierowca z powodu urazu żeber i kręgosłupa nie jest w stanie kontynuować jazdy.
Źródło: Fakt