Krzysztof Hołowczyc o wypadku

- Na pierwszych kilometrach przy wyprzedzaniu jednego z rywali spadliśmy z uskoku, uderzyliśmy bardzo mocno przodem samochodu w ścianę piachu, moją stroną - mówi o wypadku [tag=4931]Krzysztof Hołowczyc[/tag].

W tym artykule dowiesz się o:

- Skończyło się to dla mnie fatalnie. Pilotowi nic się nie stało - wyjaśnia w rozmowie z Faktem.

- Pędziliśmy jakieś 120-130 kilometrów na godzinę. Gdy zobaczyłem uskok, zacząłem hamować, ale i tak prędkość była spora, jakieś 70 kilometrów na godzinę. Uderzenie było potężne, choć po samochodzie tego nie widać. Ma tylko lekko wgnieciony przód. Ja za to poczułem ogromny ból. Straciłem oddech na kilkadziesiąt sekund. Pierwszą myślą było, żeby zacząć oddychać. Nie mogłem się ruszyć, ale po minucie zdecydowałem, że pojadę dalej. Szybko okazało się, że polski kierowca z powodu urazu żeber i kręgosłupa nie jest w stanie kontynuować jazdy.

Źródło: Fakt

Komentarze (1)
avatar
Grek Zorba
8.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no tak, adrenalina i ambicja. Nawet gdyby jakimś cudem Hołowczyc ukończył odcinek to przy takich urazach następnego dnia nie byłby w stanie podnieść się z materaca. Jedno dobre w tym wszystkim, Czytaj całość