Pierwszy dzień Nowego Roku, to jednocześnie ostatni dzień, w którym kierowcy Poland National Team opuszczają kraj w drodze do Argentyny, gdzie 5 stycznia rusza Rajd Dakar. To wielkie wyzwanie od pechowego zdarzenia rozpoczęła załoga Tatry, mająca nadzieję na dobre miejsce w klasie ciężarówek.
Kontuzja, jakiej Robin Szustkowski nabawił się podczas treningu wysokogórskiego w szwajcarskim Zermatt okazała się na tyle poważna, że nie będzie mógł wziąć udziału w zbliżającym się Rajdzie Dakar. Przypomnijmy, że dzielący obowiązki kierowcy i pilota z Jarosławem Kazberukiem zawodnik, doznał złamania kości piszczelowej, ma zerwane więzadło krzyżowe i poszarpaną łąkotkę.
- Mimo że od wypadku minęło dwa tygodnie, kolano jest wciąż opuchnięte. W związku z tym, kilka dni temu byłem zmuszony przejść kolejną punkcję. Lekarz prowadzący zabronił mi udziału w rajdzie, przede wszystkim ze względu na złamaną kość. Zgodnie z jego opinią, nawet jeśli zdecydowałbym się na wyjazd, warunki jakie panują w ciężarówce - długotrwałe silne wstrząsy, wysoka temperatura - nieuchronnie doprowadziłyby do stanu, który wyeliminowałby mnie z wyścigu - powiedział Szustkowski.
Ostatnie dni upłynęły Szustkowskiemu na rehabilitacji i walce o powrót do zdrowia. Wraz z zespołem przygotowywali też scenariusz, na wypadek gdyby okazało się, że nie ma szans na jego wyjazd do Ameryki Południowej. - Decyzję, że jednak zostaję w Polsce podjęliśmy w ostatnim momencie - wspólnie z Jarkiem i moim tatą, który nieustannie mnie wspiera - dodał zawodnik.
Ogromną zaletą zgranego zespołu Kazberuk-Szustkowski był fakt, że mogli zmieniać się za kierownicą, pozwalając na odpoczynek koledze. Teraz pierwszy z wymienionych będzie musiał radzić sobie sam, czeka go więc ogromny test wytrzymałości. Jak jednak sam zapewnia, powinien podołać wyzwaniu: - Jest mi bardzo przykro, że po tak długich przygotowaniach, Robina zabraknie w Ameryce. Tym bardziej, że przez te kilka lat wspólnych startów mocno się zżyliśmy i dobrze się dogadujemy. Mam jednak nadzieję, że "Młody" szybko dojdzie do zdrowia i na wiosnę znowu wsiądziemy razem do ciężarówki. Na pewno będzie mi ciężko, ale myślę, że jestem na tyle dobrze przygotowany fizycznie, że dam radę - powiedział tuż przed wylotem Jarosław Kazberuk.
W zastępstwie Robina na Dakar pojedzie pilot rajdowy Maciej Marton. Syn Rafała, pilota Adama Małysza ma co prawda dopiero 22 lata, ale w swojej karierze zdążył już ukończyć tak znaczące rajdy jak Silk Way Rally, Rajd Faraonów oraz kilka zawodów z cyklu Baja (Portalegre, Hungarian, Carpathia, Poland). Będzie to jego południowoamerykański debiut, jak również pierwszy start w kabinie ciężarówki.