Krzysztof Hołowczyc: To jest Dakar, trzeba jechać swoje

Kierowca All4 Racing za kierownicą samochodu Mini pomimo zajęcia 12. miejsca, zanotował awans w klasyfikacji generalnej. Na trasie 4. etapu Polak popełnił kilka błędów.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota
- Wystartowaliśmy z 12. miejsca i dość szybko dogoniliśmy wolniejsze załogi, jednak w ogromnym kurzu trudno było je wyprzedzić. Przez długi czas blokował nas Van Loon, a potem gdy zbliżyliśmy się do Chabota złapaliśmy kapcia i straciliśmy kilka minut - powiedział Krzysztof Hołowczyc.
- Gdy już się pozbieraliśmy i odzyskaliśmy dobre tempo w końcówce na dużych wydmach, po jednym ze skoków niestety utknęliśmy w piachu. Szybka akcja, podłożyliśmy plate'y i po jakichś 3 minutach odjechaliśmy. Niestety w samej końcówce podjęliśmy błędną decyzję o forsowaniu ogromnej wydmy, zamiast ją objechać. Straciliśmy na tym chyba z 8 minut, więc na koniec dnia zaliczyliśmy sporą stratę czasową - dodał.

Etap sprawił kłopot wielu zawodnikom z czołówki. Orlando Terranova zatrzymał się na 52 kilometrze i naprawiał Mini. Awaria Peugeota zatrzymała Carlosa Sainza. El Matador czekał na serwisową ciężarówkę. Robby Gordon osiągnął CP1 ze stratą 58 minut.

- Taki jest Dakar trzeba jechać swoje, bo wszystko się może zdarzyć. Coraz lepiej rozumiemy się z Xavierem i to napawa mnie dużym optymizmem. On bardzo szybko nabiera doświadczenia i z etapu na etap powinniśmy być coraz szybsi - powiedział na mecie Hołowczyc.

Rajd Dakar: Faworyci odpadli. Awans Hołowczyca

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×