Jakub Piątek: To Dakar, tu zawsze są przygody

Motocykliści Orlen Team uniknęli przykrych niespodzianek na trasie 5. etapu i spokojnie dojechali do mety. Jakub Przygoński był na mecie 28., a Jakub Piątek zajął 45. miejsce.

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz
- Etap był bardzo kamienisty, nieprzyjemny. Wiele kamieni, głazów i dziur, w które wpadaliśmy jadąc 100-120 km/h. Przez cały odcinek trzymałem kierownicę tak, jakbym wisiał na drążku, nawet na chwilę nie mogłem rozluźnić dłoni. Wiem, że stać mnie na szybszą jazdę i postaram się to udowodnić na kolejnych etapach. Cieszę się jednak, że w ogóle mogę jechać, bo jeszcze pół roku temu myśleliśmy, że w ogóle nie dam rady wystartować z powodu kontuzji - powiedział Jakub Przygoński.

- To jest Dakar, tu zawsze są przygody. Etap był długi i dziurawy, było sporo fesz-feszu. Praktycznie całą trasę jechałem w kurzu innych zawodników. Ponadto pod koniec odcinka zaczęło tak mocno wiać, że musiałem mocno walczyć, żeby utrzymać się na motocyklu. Kosztowało mnie to sporo sił - dodał Jakub Piątek.

Piątkowy odcinek specjalny będzie wiódł przez Chile, wzdłuż oceanu, z Antofagasty do Iquique. Motocykliści przejadą 319 km OS-u i 369 km dojazdówki, zaś samochody - odpowiednio 255 i 392 km.

- Liczę na to, że będzie sporo piasku, na którym się dobrze czuję. Jesteśmy w Chile, to jest otwarta pustynia, ale niestety jest tu też dużo fesz-feszu, który bardzo się kurzy i nic wtedy nie widać. Mam nadzieję na wiatr, wtedy będzie się lepiej jechało - powiedział Przygoński.

Rajd Dakar: Mistrz pokazał pazur. Zwycięstwo Comy na 5. etapie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×