Rafał Sonik uniknął wypadku: To coś nieprawdopodobnego, to cud

Drugi etap maratoński podczas tegorocznego Rajdu Dakar zebrał "krwawe żniwo". Z rywalizacją pożegnali się dwaj wielcy faworyci, a Rafał Sonik również miał sporo szczęścia!

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota
Jako pierwszy z walki odpadł Ignacio Casale, który od startu etapu ambitnie ruszył do przodu, chcąc odrobić czterominutową stratę do polskiego rywala. - Mijałem Ignacio na trasie. Miał urwany łańcuch. To prawdopodobnie przez silnik, a że dziś etap maratoński to nie było szans żeby to naprawić. Widziałem, że był kompletnie ugotowany psychicznie - mówił kapitan rajdowej reprezentacji Polski.
Krótko po Chilijczyku, ręcznik musiał rzucić również Sergio Lafuente. Urugwajczyk przewrócił się i złamał bark. Niewiele brakowało, aby przedwcześnie rajd zakończył również Rafał Sonik. - W roadbooku na 193. kilometrze nie było zaznaczonej wielkiej dziury. Takiej, przy której powinny być dwa, a nawet trzy wykrzykniki. Wpadłem w nią i wyleciałem w powietrze. Trzymając cały czas kierownicę, aby zapobiec zrolowaniu quada, wpadłem na skały. Zostałem po nich przeciągnięty bokiem i nogami, które są całe posiniaczone i pokrwawione. Jestem z siebie dumny i absolutnie szczęśliwy, że wyszedłem z tego cało - relacjonował.Co ciekawe, na tej samej dziurze swój udział w rajdzie zakończył Nani Roma. Zeszłoroczny triumfator również zbyt późno zobaczył nieoznakowaną przeszkodę. Jego Mini rolowało i choć Hiszpan oraz jego pilot wyszli z wypadku cało, nie mogli już kontynuować ścigania.
Szczęście sprzyja Polakowi na pustyni Szczęście sprzyja Polakowi na pustyni
Po środowych zdarzeniach na trasie, Rafał Sonik ma w klasyfikacji niemal trzy godziny przewagi nad drugim Jeremiasem Gonzalezem Ferioli. Doświadczony quadowiec podchodzi jednak do sytuacji z odpowiednim chłodem. - Muszę sprawdzić i przygotować przed jutrem quada, roadbooka oraz moje ubranie, które jest kompletnie zniszczone. To jest w tej chwili najważniejsze. Potem muszę odpocząć, a śpimy dziś na kocach rozłożonych na betonie - powiedział.

W czwartek motocykliści i quadowcy pokonają 357 km odcinka specjalnego i 166 km dojazdówki. Nie wykluczone, że to właśnie Polak będzie otwierał trasę, ponieważ sędziowie będą zwracać zawodnikom czas stracony na szukaniu waypointa, którego nie było. W zależności od decyzji, "SuperSonik" ruszy z pierwszej, albo czwartej pozycji startowej.

Rajd Dakar: Rafał Sonik czwarty, ale jak zwycięzca!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×