WP SportoweFakty: Mówi się, że po przejechaniu połowy rajdu przychodzi moment na ułożenie właściwej strategii. Czy może to być jeszcze punkt zwrotny dla Polaków, którzy są na gorszych pozycjach, niż rok temu? Jaki przewidujesz rozwój sytuacji?
Martin Kaczmarski: Według mnie drugi tydzień Dakaru jest dużo trudniejszy, niż ten pierwszy. Nie jest to zresztą wyłącznie moje zdanie, a chociażby Marca Comy, dyrektora sportowego Rajdu. Może to być sygnał dla naszych kierowców, którzy mają duże doświadczenie w jeździe terenowej, a taka ich czeka od teraz, że mają szansę przeskoczyć kilka oczek.
Druga część Rajdu Dakar będzie prowadzić w pustynnych warunkach. Czy Peugeoty nadal będą tak szybkie, jak do tej pory?
- Ciekawy jestem postawy Peugeota, który jak widzieliśmy do tej pory, jest bardzo szybki na trasach o charakterystyce WRC, czyli rajdów płaskich. Teraz wjeżdżają na dosyć trudny teren, jak piachy i wydmy. Ta konstrukcja zdaje się mieć jednak jeszcze więcej atutów i zalet pomagających w jeździe właśnie po takich odcinkach. Samochody te mają systemy, które bardzo pomagają w przejeżdżaniu wysokich wydm. Kierowcy tej marki na pewno będą bardzo silni do samego końca.
Nasser Al Attiyah traci do lidera 14 minut. To dużo? Czy masz jakieś prognozy na ostateczną rozgrywkę w czołówce stawki?
- Nasser jest świetnym kierowcą, który popełnia bardzo, bardzo mało błędów. Natomiast inni kierowcy z mniejszym doświadczeniem w rajdach terenowych, jak np. Sebastien Loeb miał wczoraj bardzo przykrą sytuację, kiedy na kilkadziesiąt kilometrów przed metą przejeżdżając przez koryto wyschniętej rzeki uderzył w przeszkodę i "rollował" przez przód. Dlatego uważam, że nadchodzące odcinki będą bardziej sprzyjały Nasserowi.
W kim upatrujesz faworyta przed decydującą rozgrywką Rajdu Dakar?
Nasser, Peterhansel i Sainz - uważam, że powinniśmy przyglądać się przede wszystkim tej trójce. To kierowcy o wszechstronnych umiejętnościach i z dużym doświadczeniem terenowym, które teraz będzie bardzo istotne. Nasser może nie jest najszybszym kierowcą w stawce, ale jak wspomniałem - popełnia bardzo mało błędów, świetnie "czyta" trasę, czasem jedzie wręcz perfekcyjnie i rzadko psuje samochód.
Jak oceniasz postawę Polaków? Kuba Przygoński jest najlepszy z "naszych", o sporym pechu może zaś mówić Adam Małysz...
- Ciężko jednoznacznie ocenić formę polskich kierowców po pierwszym tygodniu rajdu. Nie jadą na szczególnie wysokich pozycjach, widzimy jednak, że mieli sporo pecha z samochodami - a to skrzynia biegów, coś się też "rozsypało" w Mini - co jest dość dziwne biorąc pod uwagę, jak bardzo niezawodna jest to konstrukcja. I w ten oto sposób nie mamy nikogo w pierwszej dziesiątce. Niestety taki jest ten rajd - pamiętajmy też, że czołówka jest wyjątkowo silna, co też oczywiście nie ułatwia zadania. Małysz i Przygoński korzystają jednak z najlepszego zespołu, jakim jest X-raid, który zawsze ma bardzo szybkie i świetnie przygotowane samochody, dlatego trochę się dziwie, że nie zajmują nieco lepszych pozycji.
Rozmawiał Maciej Rowiński