Rajd Dakar 2018: polski duet gotowy do startu

Materiały prasowe / Kamil Wiśniewski i Rafał Sonik przed startem do Rajdu Dakar 2018
Materiały prasowe / Kamil Wiśniewski i Rafał Sonik przed startem do Rajdu Dakar 2018

W czwartek Rafał Sonik i Kamil Wiśniewski wstawili swoje quady do zamkniętego parku maszyn. Odbiorą je dopiero w sobotę przed oficjalną ceremonią rozpoczęcia 40. edycji super maratonu.

W tym artykule dowiesz się o:

- Od dziesięciu lat witam Nowy Rok w Ameryce Południowej. Tym razem wypiliśmy symboliczną lampkę szampana na plaży w Limie, obserwują biało-czerwone fajerwerki rozświetlające niebo ponad oceanem. Dakar, jak dotąd dwukrotnie odwiedzał Peru. Kończyliśmy tu zmagania w 2012, kiedy byłem czwarty i zaczynaliśmy w 2013, gdy zająłem trzecie miejsce. Cieszę się, że ponownie tu wracam, bo wywiozłem z tutejszej pustyni same dobre wspomnienia - powiedział Rafał Sonik.

Wydmy na południu Peru były w poprzednich edycjach łaskawe dla polskiego quadowca, ale wcale nie oznacza to, że jest to łatwy teren, w którym jazda stanowi czystą przyjemność. W wielu miejscach zawodnicy trafią na lepki jak mąka fesz fesz, który ogranicza widoczność do zera. Co więcej, tamtejsze piaski kryją sporo pułapek, o czym polscy zawodnicy przekonali się podczas testów.

- Jest tu sporo nieregularnie pociętych piaskowych pagórków. Nie sposób przewidzieć ich rytmu. Podłoże ma wszędzie ten sam kolor, w południe nie ma kontrastów, więc trudno dostrzec zmiany ukształtowania, a widziałem dziury mające nawet osiem metrów. To niesamowicie zdradliwa i trudna pustynia. Znacznie łatwiej będzie tu jechać czyimś śladem, a najtrudniejsze zadanie weźmie na siebie otwierający trasę - mówił zwycięzca Rajdu Dakar z 2015 roku.

Po ostatnich testach przyszedł czas na odbiory administracyjne i techniczne. - Idziemy jak burza! - śmiał się w połowie uciążliwych formalności Kamil Wiśniewski. - Obyśmy na trasie rajdu mieli podobne tempo!

Po zakończeniu odbiorów, polski duet wstawił swoje maszyny do Parc Ferme -zamkniętego parku maszyn, gdzie quady będą na nich czekać do momentu sobotniego startu. - Jestem spokojny. Po latach startów w tych terenach nie czuję się już jak eksplorator. Księżycowe krajobrazy, które pokonujemy traktuję jako wyzwanie. Trud i wysiłek, które muszę podjąć. To wciąż miłe uczucie, ale więcej w nim spokoju, niż gdybym ponownie stał się odkrywcą "nowego świata" - mówił "SuperSonik" w oczekiwaniu na swój jubileuszowy, 10. start.

W sobotę 6 stycznia, po oficjalnym starcie w centrum Limy, wszyscy zawodnicy ruszą w drogę na południe do miasta Pisco. W jego okolicach zostanie przeprowadzony pierwszy etap zmagań. Nieco ponad 30-kilometrowy prolog będzie stanowił przedsmak wydm, które czekają dakarową stawkę w kolejnych dniach.

ZOBACZ WIDEO: Dawid Celt o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"

Komentarze (0)