Kuba Przygoński: Pełen gaz

Getty Images / Jakub Przygoński na mecie Rajdu Dakar 2018
Getty Images / Jakub Przygoński na mecie Rajdu Dakar 2018

- Nie oszukuję się, celem jest podium. Od trzeciego miejsca Krzysztofa Hołowczyca mijają już cztery lata i chcę, aby polski kierowca znów był wśród najlepszych na Dakarze - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Kuba Przygoński.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Maciej Rowiński, WP SportoweFakty: Woli pan gonić, czy uciekać?[/b]

Jakub Przygoński, kierowca ORLEN Team: Lider zawsze ma trochę trudniej. W tym sezonie częściej uciekam, presja zawodników z tyłu jest spora. Łatwiej jest gonić, kogoś przed sobą niż odpychać ataki. Jak na razie dobrze się bronimy w tym sezonie. Z rajdu na rajd udowadniamy, że jesteśmy w super formie i ta prędkość jest.

Cztery lata temu przesiadł się pan z motocykla do samochodu. O ile bardziej, czuje się pan mocniejszy w porównaniu z sezonem 2015?

Co roku myślę sobie, że już jadę na limicie możliwości, ale co roku tę granicę udaje się jeszcze przesunąć. Coraz lepiej wyczuwam dynamikę samochodu, ustawienie do zakrętu, wyjście z niego to wszystko zaczyna wyglądać perfekcyjnie. Moja jazda jest teraz szybka i bardzo precyzyjna. Na Węgrzech, gdzie ścigałem się z Nanim Romą, bardzo szybkim kierowcą, mój samochód nie był nawet draśnięty, a jego przyjeżdżał obdarty i bez zderzaków. Świadomość, że mam samochód pod pełną kontrolą dodaje mi pewności siebie.

Niespełna cztery lata w samochodzie to w świecie cross-country ciągle bardzo mało. Z czołówki nadal jest pan żółtodziobem.

Dużo daje mi doświadczenie motocyklowe. Tam nie można pozwolić sobie nawet na najmniejszy błąd, bo zazwyczaj kończy się sinikami, albo złamaniami. W samochodzie mamy klatkę bezpieczeństwa, margines błędu jest większy, ale nawyki z jazdy motocyklem przekładają się na bardziej precyzyjną jazdę. Współpraca z moim pilotem (Tomem Colsoulem - przyp. red.) układa się znakomicie. Czasami rozumiemy się bez słów.

Często ryzykujecie w samochodzie?
Na Węgrzech, gdzie walczyliśmy z Romą o wygraną były takie momenty. Przez głębokie kałuże, duże dziury niemal przelatywaliśmy przy 170 km/h. Sporą satysfakcję daje mi świadomość, że niektóre fragmenty trasy nikt szybciej by nie przejechał.

Gdzie jest jeszcze miejsce do poprawy?

Na pewno mogę być jeszcze szybszy. Droga, którą z Tomem obraliśmy jest dobra. Robimy regularne postępy, co widać z sezonu na sezon. Każdy kolejny rajd to dla mnie duża nauka, a doświadczenie w tym sporcie jest szalenie ważne.

57 punktów przewagi nad Wasiliewem w Pucharze Świata na trzy rundy przed końcem. Takiej przewagi nie wypada już roztrwonić.

Przewagę mamy sporą, jednak nie jest ona na tyle duża, że możemy przestać patrzeć na wyniki Wasiliewa. To jest właśnie ta presja nakładana na lidera. Rosjanin na pewno będzie ryzykował, a ja muszę jechać mądrze i bezbłędnie.

30 sierpnia rusza Baja Poland. Przed swoimi kibicami kalkulacji nie będzie?

W swojej domowej rundzie chcę wygrać. Będę jechał ekstremalnie szybko, aby zdobyć maksymalną liczbę punktów. Nie lubię kalkulować, bo celem zawodów jest jak najszybsza jazda, a nie kunktatorstwo. W Baja Poland jadę wszystko, ryzykuje, chcę po prostu pokonać wszystkich i tyle. Jeśli mam kalkulować to dopiero w Maroku.

Rajd Dakar: sezon 2016 - 15. miejsce, sezon 2017 - 7. miejsce, sezon 2018 - 5. miejsce. Teraz czas na podium?

Nie oszukuję się, taki jest cel. Od trzeciego miejsca Krzysztofa Hołowczyca mijają już cztery lata i chcę, aby polski kierowca znów stanął na podium Dakaru. W końcu rok temu szybszych ode mnie było tylko czterech kierowców. Nie ma będę się asekurował, chcę być na podium przyszłorocznego Dakaru.

Na starcie zabraknie samochodów Peugeot, które dominowały w ostatnich latach. Będzie łatwiej?

Teraz, szanse będą bardziej wyrównane. Mini i Toyota są na podobnym poziomie, więc rywalizacja będzie ostra. Poza tym kierowcy, którzy jeździli w Peugeocie nie znikają, przesiadają się do innych aut. Wyboru wielkiego nie mają, bo jest Mini, Mini buggy albo Toyota. Obstawiam, że skończą w Mini buggy, bo to projekt najbardziej zbliżony do Peugeota.

Pan nie myśli o przesiadce do Mini buggy?

Zostaję przy swoim czteronapędowym Mini. Doskonale znam ten samochód, na Dakar przygotowywana jest kolejna jego ewolucja, więc powinien być jeszcze szybszy.

Dakar 2019 będzie krótszy i tylko w Peru. Dla pana to akurat nie najlepsza informacja.

Z tego się nie cieszę. Mniej odcinków, zamiast 14 tylko 10, to kolosalna różnica. Teraz nawet najmniejszy błąd może spowodować, że przestaniesz się liczyć w walce o zwycięstwo. Wcześniej dało się to odrobić w kolejnych dniach, teraz może tego czasu zabraknąć. W Peru są wielkie wydmy, a one są nieobliczalne. Kluczem będzie bezbłędna jazda, wyczucie trasy, no i trzeba mieć szczęście. Chcę połączyć te elementy i skończyć na podium.

ZOBACZ WIDEO Polacy wygrali trzy sety, wszystkie zakończył Szalpuk. "Nie obawiam się odpowiedzialności"

Komentarze (0)