Późnym wieczorem sędziowie Rajdu Dakar wydali komunikat, w którym poinformowali o trzyminutowej karze dla Nasser Al-Attiyaha. Kierowca Toyoty miał przez kilka kilometrów przeszkadzać na trasie Carlosowi Sainzowi, wpływając tym samym na tempo głównego rywala w walce o zwycięstwo.
Jak można przeczytać w komunikacie sędziów, Sainz i jego pilot mieli kilkukrotnie dawać znaki Al-Attiyahowi, by ten ustąpił z drogi. Katarczyk nie zareagował na nie w żaden sposób.
Czytaj także: Niespodziewane zachwyty nad Williamsem
"Wszystkie samochody dogonione przez konkurencję muszą zrobić wszystko, co konieczne, aby dać się wyprzedzić szybszej załodze. Gdy tylko kierowca otrzyma trzy sygnały informacyjne od tego samego konkurenta, w okresie krótszym lub równym 45 sekund, to musi w ciągu 15 sekund od trzeciego znaku ułatwić manewr wyprzedzania" - czytamy w regulaminie tegorocznego Dakaru.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar nie wybacza błędów. Jakub Przygoński jest kierowcą kompletnym
Czytaj także: Williams znalazł zastępstwo dla Orlenu
Decyzja zespołu sędziowskiego pozbawiła Al-Attiyaha drugiej pozycji we wtorkowym etapie. O "oczko" wyżej w klasyfikacji wskoczył tym samym Jakub Przygoński. To małe pocieszenie dla kierowcy Orlen Team, który już na pierwszym etapie Rajdu Dakar stracił niemal sześć godzin wskutek awarii skrzyni biegów.