Dakar 2021. Chwile grozy Polaków. "Baliśmy się, że ciężarówka się na nas przewróci"

Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Michał Goczał
Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Michał Goczał

Michał Goczał debiutuje w Rajdzie Dakar za kierownicą pojazdu SSV. W poniedziałek na trasie załoga Energylandia Rally Team przeżyła chwile grozy. - Baliśmy się, że ciężarówka się na nas przewróci - opowiada pilot Szymon Gospodarczyk.

Energylandia Rally Team to nowy polski zespół w Rajdzie Dakar. Do rywalizacji w klasie SSV w Arabii Saudyjskiej przystąpili bracia Marek i Michał Goczałowie wraz z pilotami Rafałem Martonem i Szymonem Gospodarczykiem. Na razie lepiej radzi sobie drugi z duetów, który po poniedziałkowym etapie zameldował się w czołowej dziesiątce.

- Początek etapu bardzo mi się podobał. Jechaliśmy po wydmach, to było wyzwanie, jednak 70 proc. trasy to gaz wciśnięty w podłogę i długie proste. Nie lubię takiej jazdy, wolę bardziej techniczne partie. Niemniej jednak bardzo się cieszę, że jesteśmy na mecie - powiedział Michał Goczał.

Słowo "meta" jest kluczowe w przypadku debiutu w Rajdzie Dakar. Goczał i Gospodarczyk przekonali się o tym wyprzedzając załogi, których pokonały realia najtrudniejszej imprezy terenowej świata.

ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"

- Wiele aut dachowało, wiele się zakopało. W jednym miejscu baliśmy się, że ciężarówka się na nas przewróci. Była bardzo przechylona, a my musieliśmy koło niej przejechać. Były też szybkie drogi, przejazdy przez suche rzeki, przez głazy, kamienie - opisał etap do Wadi Ad-Dawasir Gospodarczyk.

Pilot Michała Goczała ma bogate doświadczenie w rajdach i to nie tylko terenowych. W roku 2019 w RSMP zdobył tytuł mistrzowski z Mikołajem Marczykiem. Na Dakarze pojawia się od lat - w roku 2018 udało mu się nawet stanąć na najniższym stopniu kategorii SSV. Był wtedy pilotem Claude'a Fourniera.

Dlatego też Gospodarczyk potrafi rzetelnie ocenić jazdę kierowcy i jest pod wrażeniem tego, co prezentuje jego partner z Mavericka Can-Ama. Goczałowi udaje się bowiem unikać błędów i jedzie solidnym tempem.

- Poniedziałkowy odcinek był bardzo szybki, nie pod nasz samochód. Pod koniec jechaliśmy wśród innych aut z naszej klasy i trudno było kogokolwiek wyprzedzić, bo każdy ma taką samą prędkość maksymalną. Cieszę się, że Michał mimo braku doświadczenia bardzo dobrze poradził sobie na wydmach, dużo aut się zakopało, a my tego uniknęliśmy - dodał Gospodarczyk.

Wiceliderem klasy SSV jest inny z Polaków - Aron Domżała.

Czytaj także:
Czarne chmury nad GP Australii
Robert Kubica w NASCAR? Plotka, w którą trudno uwierzyć

Komentarze (0)