Etapowe zwycięstwo Polaków w Dakarze. Teraz będzie tylko trudniej

Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Marek Goczał
Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Marek Goczał

Cobant Energylandia Rally Team nie mogła wyobrazić sobie lepszego początku Rajdu Dakar. Marek Goczał wygrał pierwszy odcinek specjalny w kategorii SSV, zaś jego brat Michał zajął drugie miejsce. Różnica na mecie między wyniosła zaledwie 14 sekund.

Zawodnicy rozpoczęli rok 2022 od etapu z Dżuddy do Hail. W pierwszej części dojazdówki o długości 595 kilometrów zlokalizowano pierwszy odcinek specjalny imprezy o długości 19 kilometrów. Był to pierwszy poważny sprawdzian tego rajdu, który załogi Cobant Energylandia Rally Team zdały na medal.

- Bardzo fajny, ciekawy odcinek na początek rajdu. W wąwozie organizator przygotował kilka niespodzianek, ale daliśmy sobie z tym radę i wyprzedziliśmy tam kilka załóg - powiedział na mecie Marek Goczał, który okazał się najszybszym kierowcą SSV w prologu.

- Naprawdę to był przepiękny odcinek. Marzymy o tym, aby dowieźć te dwie pierwsze pozycje do mety rajdu, ale do tego jeszcze długa droga pełna ciężkiej pracy! - dodał Goczał.

Radości z udanego rozpoczęcia rajdu nie ukrywa też drugi z braci Goczałów. - Jestem bardzo zadowolony z tego, jak wypadł dla nas ten pierwszy odcinek specjalny rajdu. Gratuluję mojemu bratu, pojechał naprawdę znakomicie. Już się śmialiśmy, że teraz do końca rajdu możemy się wymieniać tylko tymi dwoma pierwszymi miejscami i nikomu nie mamy zamiaru ich oddać. Natomiast pamiętamy o tym, że to dopiero początek, a rajd jest długi i zarazem najtrudniejszy na świecie - stwierdził Michał Goczał.

ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat

Chociaż mierzony odcinek liczył tylko 19 kilometrów, to nie należał on do najłatwiejszych, na co uwagę zwrócił Szymon Gospodarczyk, pilot Michała Goczała. - Ruszyliśmy na trasę jako 135. auto, przez co nawierzchnia była bardzo rozkopana, z dużymi koleinami. Byłem zdziwiony ile aut stało zakopanych albo uszkodzonych - przecież to dopiero początek! Dogoniliśmy jedną załogę, ale po trzech sygnałach nam zjechała i udało się wyprzedzić. Jechaliśmy bez ryzyka, swoim tempem, żeby dobrze wejść w rajd - powiedział Gospodarczyk.

- Ciężko było mi się przestawić na elektroniczny roadbook, szczególnie na dziurach musiałem się namęczyć, żeby trafić oczami we właściwą kratkę. Teraz jedziemy 590 km do Hail. Na starcie było gorąco, nie tylko atmosfera, ale pogoda też dopisała - dodał pilot drugiej z załóg Cobant Energylandia Rally Team.

W niedzielę na zawodników czeka etap rozpoczynający się i kończący w Hail. Tym razem długość odcinka specjalnego będzie wynosiła już 333 kilometrów.

Czytaj także:
Młody kierowca Alfy Romeo zakażony. "Teraz każdy ma COVID-19"
Hejter Kubicy oszukiwał na podatkach. Niewygodna prawda wyszła na jaw

Komentarze (0)