W tym artykule dowiesz się o:
W tych niezwykle wymagających warunkach, wysuszającym słońcu i morderczych upałach fenomenalnie poradził sobie kapitan Poland National Team. Rafał Sonik od początku jechał w czołówce quadowej stawki, wygrywając dwa odcinki specjalne i po jednym z nich nawet obejmując prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Błędy popełnione na jednym etapie sprawiły, że krakowianin stracił pozycję lidera i już jej nie odzyskał. Na swoim terenie doskonale spisywał się Ignacio Casale, który w zeszłym roku, na mecie w Santiago był drugim zawodnikiem. Na ostatnim etapie tegorocznego ścigania wszystko już było rozstrzygnięte i ani Chilijczyk, ani Polak nie próbowali się ścigać. Metę 13. oesu przejechali odpowiednio na pierwszej i trzeciej pozycji.
Swój życiowy wynik poprawił Jakub Przygoński, który ostatni etap zakończył na 9. miejscu i tym sposobem utrzymał pozycję nr 6. w "generalce". Przez cały rajd nasz jedyny motocyklista jechał bardzo równo. Popełniał niewiele błędów i praktycznie cały czas utrzymywał miejsce w pierwszej "dziesiątce". To pokazuje, że trzecie miejsce w cyklu mistrzostw świata nie było przypadkiem i z roku na rok nasz jedynak w klasie przebija się coraz wyżej w motocyklowej elicie. Rywalizację wygrał fenomenalny Marc Coma, który w końcowym rozrachunku miał niemal dwie godziny przewagi nad swoim kolegą i rodakiem Jordim Villadomsem. Trzecie miejsce wywalczył Francuz Olivier Pain, który na ostatnim etapie musiał odpierać ataki Cyrila Despres.
Prawdziwie fenomenalny Dakar był udziałem naszych kierowców samochodów. Krzysztof Hołowczyc jechał do Ameryki Południowej z myślą o podium, jednak okazało się, że pech oraz brak odpowiedniego zgrania z nowym pilotem sprawiły, iż musiał zadowolić się 6. miejscem. Olsztynianin może być jednak zadowolony ze swojej postawy, bo nawet w trudnych chwilach potrafił wrócić do rywalizacji i kilka razy pokazał swoje możliwości, między innymi zajmując drugie miejsce w trzecim etapie. Na ostatnim, 157-kilometrowym odcinku specjalnym pomiędzy La Sereną i Valparaiso doświadczony kierowca postanowił wysłać sygnał do świata i nie tylko pokazać na co go stać, ale w jakim celu powróci na Dakar w 2015 roku. "Hołek" uzyskał drugi czas ustępując tylko Ginielowi de Villiersowi.
Słów pochwały z pewnością nikt nie będzie szczędził dla Marka Dąbrowskiego i Jacka Czachora. Jeszcze przed rokiem obaj panowie świętowali ukończenie rajdu na motocyklach. Od wiosny przesiedli się do samochodu i w krótkim czasie udowodnili swoją wielką wartość. Dąbrowski doskonale radzi sobie w każdym terenie, podczas gdy Czachor w całym rajdowym środowisku jest znany z nadprzyrodzonych zdolności nawigacyjnych. Połączenie tych cech z ogromnym doświadczeniem obu zawodników zaowocował wymarzonym debiutem w postaci 7. miejsca w klasyfikacji generalnej. Na mecie ostatniego etapu duet zameldował się jako 16. załoga.
Największe wrażenie w szeregach reprezentacji Polski zrobił jednak 23-letni Martin Kaczmarski. Przed wyjazdem mówiło się o jego braku doświadczenia w tak długich rajdach i niewielkiej liczbie godzin spędzonych na wydmach. Celem debiutanta była meta. Tymczasem młody kierowca zrobił wszystkim niespodziankę, prezentując niezwykle dojrzały i równy styl jazdy. Niemal każdy etap Kaczmarski kończył w czołówce drugiej dziesiątki, a co najważniejsze praktycznie nie popełniał błędów. Prowadzony przez doświadczonego Felipe Palmeiro dotarł do mety Dakaru na 9. miejscu klasyfikacji generalnej. Wejście smoka młodego kierowcy i świetne 8. miejsce na trasie 13. etapu, może zapowiadać tylko jedno: nad Wisłą rośnie godny następca Krzysztofa Hołowczyca, przed którym jeszcze długa rajdowa kariera.
Bardzo dobrze przez cały rajd spisywał się także Adam Małysz z Rafałem Martonem. Niestety dwie pechowe awarie na trasie 11. etapu omal nie wyeliminowały załogi ze zmagań. Ich Toyota dotarła do mety, ale były skoczek narciarski stracił miejsce w pierwszej "dziesiątce" i ostatecznie uplasował się na 13. pozycji. Teoretycznie "Orzeł z Wisły" osiągnął swój cel, ponieważ zakładał poprawienie 15. lokaty wywalczonej w ubiegłym roku. Ta pozycja z pewnością nie usatysfakcjonuje jednak duetu Małysz-Marton, ale taki właśnie jest Dakar, który nie oszczędza nawet najlepszych.
Warto też wspomnieć o Dariuszu Rodewaldzie, polskim mechaniku na pokładzie ciężarówki Iveco, prowadzonej przez Gerarda de Rooya. Holenderski zespół przegrał w tym roku rywalizację z dominującymi pod każdym względem Kamazami, zajmując drugie miejsce za załogą Andrieja Karginowa. Trzecie miejsce na podium oraz dwa kolejne również zajęły rosyjskie ciężarówki, potwierdzając swoją hegemonię w "wadze ciężkiej".
Z rajdem z powodu problemów technicznych przedwcześnie musiały wycofać się dwie polskie ciężarówki oraz dwa samochody. Poza rywalizacją znaleźli się tym samym: Grzegorz Baran, Robert Jachacy, Paweł Grot, Jarek Kazberuk, Maciej Marton, Piotr Beaupre, Jacek Lisicki, Grzegorz Czarnecki i Bartłomiej Boba.