Marcin Motyka: Radwańska? Powieśmy ją na szubienicy (komentarz)

PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS
PAP/EPA / MICHAEL REYNOLDS

Szokująca jest fala krytyki, jaka przetoczyła się po porażce Agnieszki Radwańskiej w I rundzie turnieju olimpijskiego. A przecież Polka, jak to bywa w sporcie, tylko przegrała mecz. Nie pierwszy i nie ostatni w karierze.

To miał być mecz na miłe wprowadzenie w turniej. To miał być pierwszy krok Agnieszki Radwańskiej w kierunku strefy medalowej tegorocznych igrzysk olimpijskich. Tymczasem rzeczywistość znów zadrwiła z naszych nadziei. W I rundzie zawodów w Rio de Janeiro Polka, zdecydowana faworytka, sensacyjnie przegrała 4:6, 5:7 z Saisai Zheng.

Reakcja po tej porażce była łatwa do przewidzenia. Owszem, kibic ma prawo pragnąć. Kibic ma prawo oczekiwać zwycięstw, zwłaszcza "naszych" sportowców podczas takiej imprezy jak igrzyska olimpijskie. Kibic ma też prawo do krytycznych ocen. Ale to, co nastąpiło w sobotni wieczór, trudno nazwać falą krytyki. To było tsunami.

Internet daje nam poczucie wolności. Przybierając nick, chowamy się pod płaszczem anonimowości. Myślimy, że wszystko nam wolno. Nie zważamy na słowa. Walimy. Walimy jak w bęben, sięgając przy tym po najbardziej absurdalne argumenty.

Bo opinie, jakoby Radwańska odpuściła sobie sobotni mecz, są absurdalne. Gdyby nie chciała wystąpić w igrzyskach, wzięłaby przykład z koleżanek i kolegów z kortów i wycofała się, za powód podając obawę przed wirusem Zika. Albo przypomniałaby sobie o jakieś niezaleczonej kontuzji. Paleta możliwości była wielka. Lecz krakowianka z niej nie skorzystała. Co więcej, spędziła 52 godziny w podróży, by dostać się do Rio i stanąć na starcie olimpijskich zmagań.

Ale się nie powiodło, a od "naszych" przecież żądamy zwycięstw. Jeżeli któremuś, szczególnie temu, na którego liczyliśmy, powinie się noga, następuje kibicowski koniec świata. Po sensacyjnej porażce, po nieoczekiwanym niepowodzeniu eskalacja nienawiści przekracza wszelkie możliwe normy. Mamy wtedy ochotę wysłać tego "naszego" do diabła. Albo powiesić na szubienicy.

Radwańska? Tak, powieśmy ją na szubienicy. Bo przegrała mecz. Nie pierwszy i nie ostatni w karierze.

Marcin Motyka

Zobacz więcej tekstów Marcina Motyki ->

ZOBACZ WIDEO Katarzyna Niewiadoma: Trzeba jechać mądrze i asekuracyjnie (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (134)
avatar
AC-DC
8.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mimo wszystko olimpiada to nie turnieje WTA i nie do końca ten system jest sprawiedliwy gdzie w innych dyscyplinach można przegrać 1 czy 2 mecze i walczyć jeszcze o medal 
avatar
Dagmara Król
8.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie jest to szokująca krytyka. Igrzyska olimpijskie są raz na cztery lata, trzeba po prostu wybrać priorytety. Turniej w Montrealu trzeba było odpuścić i od dawna być w Rio i trenować. Poza tym Czytaj całość
avatar
Krzysztof Honzła
8.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
żeby to był turniej z duża pula do zgarnięcia to by inaczej mecz wyglądał,wiec niech nikt nie pieprzy o jakiej klątwie chorążego,bo tu tylko kasa kasa kasa 
avatar
jadro ciemnosci
8.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bez kitu, co za de*bil wymyślił jej taką trasę? Keys jakoś normalnie przyjechała mimo, że też kołowała w poniedziałek po turnieju. Tyle lotnisk i różnych połączeń, że dało się tylko skleić tak Czytaj całość
Jurek B.
7.08.2016
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Z pewnością wszystkich kibiców naszej reprezentacji olimpijskiej porażka Agnieszki Radwańskiej zasmuciła. Kto chce, szuka wyjaśnienia, dlaczego tak się stało, a kto inny skupia się na kibicowan Czytaj całość