W sobotę Rafał Majka zdobył brązowy medal igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w wyścigu ze startu wspólnego. To pierwszy medal dla Polski w kolarstwie szosowym na igrzyskach olimpijskich od 1988 roku.
- Postawiliśmy wszystko na mnie. Chłopaki we mnie wierzyli, a ja wiedziałem, że nie mogę tego zmarnować. Wiedziałem, że jeśli to zmarnuję, to będzie duża katastrofa. To nie tylko mój medal, ale medal całej reprezentacji. Michał Gołaś, Maciej Bodnar i Michał Kwiatkowski pomogli mi w jego zdobyciu. Nasza taktyka wyszła rewelacyjnie - cieszy się Rafał Majka.
- Czułem się znakomicie. Powiedziałem sobie, że to mój dzień. Walczyłem i skończyło się sukcesem. Marzyłem o złotym medalu, ale i tak cieszę się, że zdobyłem medal brązowy. Cała reprezentacja spisała się znakomicie. Medal, który wisi na mojej szyi, jest ciężki i wspaniały. Należy do nas wszystkich i trzeba gratulować go całej naszej czwórce - podkreśla.
Wyścig miał niesamowicie dramatyczny przebieg. Wydawało się, że do mety pomknie Rafał Majka, Vincenzo Nibali i Sergio Henao. Dwaj ostatni nieoczekiwanie przewrócili się na zjeździe, co wykorzystał Polak.
ZOBACZ WIDEO Kolarstwo – wyścig Elity kobiet: koszmarny wypadek Annemiek Van Vleuten (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Przed zjazdem przeżegnałem się, bo wiedziałem, że będzie szybko. Kiedy wyszedłem z zakrętu, zdałem sobie sprawę, że udało mi się uniknąć kraksy. I znalazłem się z przodu. Jestem z siebie zadowolony. Uważam, że medal mi się należał. Za cały trud, który wkładam w trening kolarski. Kocham ten sport. Od dawna marzyłem o medalu olimpijskim, a teraz udało mi się go zdobyć. Jestem bardzo szczęśliwy - nie ukrywa radości Rafał Majka.
Po wyścigu był tak zmęczony, że słysząc pytanie w języku polskim, automatycznie zaczął odpowiadać... po angielsku.
- Rozmawiałem z zagranicznym dziennikarzami po angielsku, aż nagle pojawiła się przede mną kamera TVP. Usłyszałem pytanie w języku polskim i nagle zacząłem odpowiadać w języku... angielskim. Miałem zupełną resztkę sił i ledwo stałem na nogach. Ale fajnie wyszło - komentuje 26-letni kolarz.
- Jestem bardzo zmęczony. Zbyt długo nie odpocznę, bo pewnie już 16 sierpnia wylecę na zawody do Francji. Postaram się jednak zregenerować jak najszybciej. Prześpię się u siebie w łóżeczku, wypiję kawkę na tarasie i pomyślę, co zrobić, żeby być jeszcze lepszym. To przecież nie jest koniec kariery. Trochę jeszcze przede mną - podkreśla.
Majka bezpośrednio z Warszawy wylatuje samolotem do Krakowa i od razu wybiera się do domu rodzinnego.
- Czekają na mnie rodzice i żona. Po Tour de France przespałem się w domu tylko jedną noc, spakowałem walizki i ruszyłem do Rio. Teraz też za długo w domu nie pobędę, ale takie jest życie sportowca. Jeszcze dziesięć lat muszę się pomęczyć. A później trzeba wychowywać następne talenty. W polskim kolarstwie jest ich dużo - zaznacza.
Brązowy medalista olimpijski na razie nie chce zdradzić, w jakim zespole będzie jeździł w kolejnym sezonie.
- Za niecały tydzień wszyscy się dowiedzą. Będzie to drużyna, która da mi szansę na rozwój i bycie liderem. Psychikę i waleczność mam, a teraz chcę mieć zespół, który pomoże mi w realizacji planów. Na razie nie mogę zdradzić, jaki to będzie, ale wszyscy będą zadowoleni - zapewnia.
Michał Bugno
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski: było ciężko, klepałem biedę i nie miałem na obiady