W Rio jak w garncu. Trwa kapryśna zima

PAP/EPA / ZSOLT CZEGLEDI
PAP/EPA / ZSOLT CZEGLEDI

Brazylijska zima wygląda jak polskie lato. Dla organizatorów to problem. Pogoda jest kapryśna i komplikuje kalendarz. Aura męczy też zagranicznych kibiców oraz dziennikarzy.

W tym artykule dowiesz się o:

Jednego dnia temperatura na termometrze przekracza trzydzieści stopni, a słońce sprawia, że jedynym rozsądnym wyborem wydaje się popołudnie na plaży. Kolejnego sytuacja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Jest chłodno, pada i wieje. Kto nie zabrał z kraju kurtki, może tylko siąść i płakać. W czwartek owym wiatr tak mroził, że tym w krótkich spodenkach drżały łydki.

Dwa razy odwoływano już zawody wioślarzy, przerwę miał też tenis. Pogoda to loteria, na prognozy nie ma co liczyć.

Tym razem grzeje. - Co ty w ogóle mówisz! Upalnie jest tu latem, kiedy mamy ponad czterdzieści stopni - śmieje się Sara. Sara jest wolontariuszką. Mieszka w Rio, ale klimat Starego Kontynentu także nie jest dla niej obcy, bo ostatnie wakacje spędziła w Hiszpanii. Na nasze opowieści o śniegu robi wielkie oczy.

Mniej do śmiechu jest jej przyjacielowi Pedro. Kiedy wieczór zbija temperaturę poniżej dwudziestu pięciu stopni, on stoi ubrany w gruby sweter. - Jest zima. Na szczęście jeszcze dwa, trzy miesiące i znowu będzie ciepło - mówi.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": twarze Rio de Janeiro (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Rok temu w listopadzie na próbie przedolimpijskiej była w Rio nasza kolarka Katarzyna Niewiadoma. - Teraz jest naprawdę przyjemnie. Wtedy było ciężko, upały wręcz nie do zniesienia - opowiada. Sierpień to dla Brazylijczyków najgorszy miesiąc w roku. Słońce bije ciepłem tylko do wczesnego popołudnia, wieczorem klimat przypomina raczej polskie lato.

Tubylcy wyglądają na ciepłolubnych, a jednak na klimatyzacji nie oszczędzają. Prawdopodobnie próbują stworzyć klimat przyjazny dla Europejczyków. Kiedy pierwszego dnia zawodów wszedłem do biura prasowego przy Future Arenie (tam grają piłkarze ręczni), Brazylijczycy siedzieli w zimowych kurtkach.

Do kaprysów aury miejscowi podchodzą na luzie. Jadąc na zawody kolarskie chłodnym porankiem widziałem na Copacabanie fanatyków piłką do siatkówki. Zaczynał się pierwszy set. Dzień później o tej samej porze przy padającym deszczu grupka radosnych śmiałków kąpała się w morzu. Jak przedstawiciele narodu bez problemów. Przecież ciągle mają lato.

Kamil Kołsut z Rio de Janeiro

Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->

Komentarze (0)