Ryan Lochte został zaproszony na imprezę przez brazylijskiego pływaka, Thiago Pereirę. Lochte wraz z trzema kolegami z reprezentacji zostali zaatakowani przez napastników uzbrojonych w broń i noże. Amerykanie mieli odzyskać wolność w zamian za oddanie portfeli.
Tuż po incydencie Lochte zadzwonił do swojej matki, Ileany, by opowiedzieć jej o tym przerażającym doświadczeniu. Obecnie zawodnik jest już bezpieczny w bazie reprezentacji USA.
Informacje o napadzie zdementował Międzynarodowy Komitet Olimpijski oraz trener zawodnika. Rzecznik MKOl-u, Mark Adams, stwierdził, że wiadomości o tym, że Lochte był trzymany na muszce są "absolutnie nieprawdziwe". Jednak matka pływaka, Ileana, potwierdziła je.
- Kiedy jesteś w kraju, którego nie znasz, chodzenie do miejsc, co do których nie masz pewności, że są bezpieczne, nie jest najmądrzejszą rzeczą - powiedziała Jennifer Suhr, amerykańska lekkoatletka.
Organizatorzy igrzysk olimpijskich w Rio potwierdzili, że badają incydent.
Ryan Lochte jest drugim najbardziej utytułowanym amerykańskim pływakiem na igrzyskach olimpijskich, tuż za Michaelem Phelpsem. W Rio 2016 zdobył swój szósty złoty medal płynąc w sztafecie 4 x 200 m stylem dowolnym.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": Copacabana uczy tolerancji (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Po drugie, zmie Czytaj całość