Rio 2016: Japonia w ćwierćfinale, Brazylijki wciąż niepokonane

PAP/EPA / ORLANDO BARRIA
PAP/EPA / ORLANDO BARRIA

Hitowy mecz fazy grupowej turnieju siatkarek był dość jednostronny i zakończył się porażką Rosjanek w starciu z gospodyniami zmagań w Rio. W ostatniej chwili do fazy pucharowej awansowały Japonki.

Zarówno Azjatki, jak i ich rywalki z Południowej Ameryki nie pokazały w Rio swojej najlepszej siatkówki, ale skoro stawką ich bezpośredniego starcia było ostatnie miejsce premiowane awansem do ćwierćfinału, obie drużyny miały zamiar wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Pierwszy set można było określić jako wzajemnie badanie się Las Panteras i brązowych medalistek z Londynu. Potrzeba było dobrego blok-autu Yuki Ishii i nieudanej próby Florencii Busquets ze środka, by wyjaśnić kwestię końcowego wyniku.

Zbieranie punktów trwało w najlepsze: Argentynki nie miały przewagi ofensywnej nad siatkarkami z Azji i niejednokrotnie zaskakiwał je blok lub zagrywka rywala. Po dwóch asach Haruyo Shimamury siatkarki Guillermo Orduny zdawały się tracić pewność siebie. Wynik 25:16 dla Japonii dobitnie pokazuje, z jaką swobodą podopieczne Masayoshi Manabe rozbiły nieskutecznego przeciwnika.

Argentyńskie Pantery broniły się zaciekle i od czasu do czasu raziły przeciwnika, ale brakowało im regularności w poczynaniach, jaką wyróżniała się choćby najlepiej punktująca Japonka, Ishii. Medalistki sprzed czterech lat konsekwentnie budowały przewagę i zmierzały do ćwierćfinału. Jedynie pod koniec seta przydarzył im się groźny przestój, gdy w ataku obudziła się Lucia Fresco. Japonki same sobie skomplikowały sytuację przez nerwowe zagrania, pozwalając na remis 24:24. Wtedy jednak dwa autowe uderzenia zanotowała Paula Yamila Nizetich, co przekreśliło wszelkie nadzieje jej drużyny.

Japonia - Argentyna 3:0 (25:23, 25:16, 26:24 )

Japonia: Kimura (7), Ishii (18), Nagaoka (4), Shimamura (7), Myiashita (3), Araki (7), Sato (libero) oraz Sakoda (11), Nabeya, Zayasu

Argentyna: Fresco (16), Sosa (8), Nizetich (8), Castiglione (3), Busquets (3), Acosta (4), Rizzo (libero) oraz Fernandez (2), Franchi, Lazcano

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": historia pomnika Jezusa Odkupiciela (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Na ten mecz zapewne ostrzyły sobie zęby tysiące kibiców w Maracanazihno, i nie chodziło tylko o sam fakt starcia dwóch dominujących w kobiecej siatkówce nacji. Obie kadry miały do wyrównania rachunki z Londynu, kiedy Brazylijki po dramatycznej, niemal przegranej walce pokonały Sborną 3:2 w ćwierćfinale. Do tego nie jest tajemnicą, że oba zespoły darzą siebie co najwyżej chłodnym szacunkiem. Natalii Gonczarowej wciąż wypomina się wywiad, w którym przyznawała, że kiedy obie drużyny są w jednym hotelu, siatkarki nie witają się wzajemnie i udają, że nikogo nie widzą.

Od samego początku można było podziwiać to, co najlepsze u obu zespołów: szybkość i precyzję brazylijskich skrzydłowych oraz niezawodną rękę Gonczarowej. Jurij Mariczew musiał interweniować, gdy jego zawodniczki przegrywały 11:14 i zawodziły w asekuracji. Nadrabiały za to w bloku, dzięki czemu wynik pierwszego seta nie był przesądzony już w jego połowie. Do odrabiania strat wzięła się w pojedynkę Tatiana Koszeliewa, poza tym po dwóch punktach Jany Szczerbań i asie Iriny Zariażko wynik stał się sprawą otwartą. Zawiodła Daria Małygina, Fernanda Garay zrobiła swoje i brazylijscy kibice mogli odetchnąć.

Irina Fetisowa i jej koleżanki chciały zacząć drugą odsłonę meczu od mocnego uderzenia, ale rywalki pilnowały blokiem wszystkie ofensywne opcje Sbornej, stąd oscylujący wokół remisu wynik. Kluczowa okazała się seria Canarinhes przy zagrywce Fabiany Claudino; z wyniku 16:15 zrobiło się 23:17 i pozostało tylko dokończyć dzieła. Mistrzynie Europy nie radziły sobie z kreatywnością rywala i rozgrywającą doskonałe spotkanie Natalią Pereirą, dopiero błędy gospodyń igrzysk pomogły im w objęciu prowadzenia na starcie trzeciego seta. Jednak po punktowym serwisie Danielle Lins Brazylia objęła na powrót prowadzenie, a kolejna seria Fabiany poparta asami Sheilli zupełnie rozstroiła zespół Mariczewa.

Przy wyniku 22:12 nie powinno wydarzyć się już nic niespodziewanego, ale i tak José Roberto Guimarães musiał na czasie napomnieć swój zespół po ośmiu punktach z rzędu Rosjanek i festiwalu zmarnowanych kontr. Wszystko wyjaśniło się po kolejnym punkcie Lins z zagrywki i wymierzonej idealnie akcji Pereiry. Trzeci zespół globu pozostał niepokonany, a Rosji pozostało dalsze szukanie sposobu na zatrzymanie tak świetnie pracującego kolektywu.

Brazylia - Rosja 3:0 (25:23, 25:21, 25:21)

Brazylia: Fabiana (9), Lins (4), Thaisa (7), Natalia (14), Sheilla (18), Garay (8), Leia (libero) oraz Jaqueline (3), Guimares (1), Fabola

Rosja: Szczerban (10), Zariażko (7), Gonczarowa (19), Wetrowa (1), Koszeliewa (12), Fetisowa (4), Małowa (libero) oraz Małygina, Kosianienko (1), Samoljenko (2), Jeżowa

Grupa A:

MiejsceZespółMeczeZ-PSetyPunkty
1. Brazylia 5 5-0 15:0 15
2. Rosja 5 4-1 12:4 12
3. Korea Południowa 5 3-2 10:7 9
4. Japonia 5 2-3 7:9 6
5. Argentyna 5 1-4 3:14 2
6. Kamerun 5 0-5 2:15 1

Grupa B:

MiejsceZespółMeczeZ-PSetyPunkty
1. USA 5 5-0 15:5 14
2. Holandia 5 4-1 14:7 11
3. Serbia 5 3-1 12:6 10
4. Chiny 5 2-3 9:9 7
5. Włochy 5 1-4 4:12 0
6. Portoryko 5 0-5 0:15 0
Komentarze (0)