Tomasz Rosiński: Orkiestra Dujszebajewa w końcu nie fałszowała (komentarz)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski

Na taki występ Polaków jak ten z Chorwacją (30:27) w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro czekaliśmy od dłuższego czasu i w końcu się doczekaliśmy. Biało-Czerwoni zagrali niemal bezbłędnie i zameldowali się w strefie medalowej IO.

Po fazie grupowej, w której Biało-Czerwoni przegrali trzy spotkania (z Brazylią, Niemcami i Słowenią) oraz wygrali tylko dwa pojedynki (z Egiptem oraz Szwecją), niewielu było optymistów w Polsce przed ćwierćfinałowym starciem naszych piłkarzy ręcznych z Chorwatami.

Postawa Polaków w pierwszej fazie brazylijskiej imprezy była poniżej oczekiwań. Polscy szczypiorniści w konfrontacjach w grupie B popełniali sporo błędów technicznych, byli nieskuteczni w ofensywie oraz mieli problemy w obronie i wydawało się, że nie da się tego poprawić w ciągu dwóch dni.

Jednak sportowcy jak mantrę powtarzają, że faza play-off to nowe otwarcie, a poprzednie wyniki tracą na znaczeniu. W wypadku Orłów to się sprawdziło, gdyż przeciwko chorwackiej drużynie zobaczyliśmy całkiem inną - odmienioną - kadrę Polski niż we wcześniejszych potyczkach w Kraju Kawy.

Niemalże przez całą rywalizację z Chorwatami reprezentanci Polski wykorzystywali swoje okazje w ataku, nie przydarzały im się proste pomyłki, a i defensywa z Mateuszem Kusem na czele dobrze funkcjonowała.

ZOBACZ WIDEO "Policja traktuje nas jak zwierzęta, bo jesteśmy czarni" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Dodatkowo w wysokiej dyspozycji byli Karol Bielecki (12 bramek, 80-proc.), który raz za razem trafiał do chorwackiej bramki, oraz Piotr Wyszomirski (zatrzymał 48 procent rzutów oddanych przez przeciwników). Natomiast udanie niebędącego w pełni sił Michała Jureckiego zastąpił Mariusz Jurkiewicz.

Po prostu tego dnia polska orkiestra nie fałszowała i grała bez zarzutu. Nawet, gdy podopieczni Żeljko Babicia odrobili straty w końcówce spotkania (26:26), Polacy pokazali niesamowitą odporność psychiczną i nie dali się stłamsić. Po tym poznaje się wielkie drużyny, że nie panikują na najważniejszym etapie batalii.

Moim zdaniem, słowa pochwały należą się także trenerowi Tałantowi Dujszebajewowi, który w tym wypadku podejmował właściwe decyzje co do personaliów i odpowiednio reagował na boiskowe wydarzenia, prosząc o czas dla swojej ekipy w najbardziej odpowiednich momentach meczu.

Czy Biało-Czerwoni przedłużą swój koncert w Rio de Janeiro? Tego dowiemy się już w sobotę (20 sierpnia 2016 r.) o godzinie 1:30, kiedy to w półfinale polscy zawodnicy zmierzą się z Danią.

Tomasz Rosiński

Autor na Twitterze:
Komentarze (0)