Rio 2016. Tomasz Wasilkowski: Łatwo powiedzieć "wyrzucamy", ale...

Były trener będzińskiego MKS-u czuł się zawiedziony występem polskich siatkarzy w ćwierćfinale igrzysk olimpijski, ale jednocześnie apelował o spokój przy podejmowaniu decyzji o przyszłości trenera Antigi.

- Spodziewałem się trudnego meczu i taki też był, mimo wyniku 0:3. Sercem byłem za Polakami, ale argumenty były po stronie Amerykanów i to dość wyraźne - ocenił Tomasz Wasilkowski, znający doskonale styl pracy siatkarzy USA dzięki stażom trenerskim odbytym w Stanach Zjednoczonych. Reprezentacja Polski już czwarty raz z rzędu zakończyła swój udział w turnieju olimpijskim siatkarzy na ćwierćfinale i nic dziwnego, że wielu kibiców i ekspertów poczuło ogromny zawód, tym bardziej, że Stephane Antiga i jego współpracownicy zapowiadali możliwie najlepsza formę na mecz czterolecia.

- Trudno, żeby jadąc na igrzyska, nasz sztab szkoleniowy deklarował: będziemy starać się walczyć o każdy następny mecz. Każdy silny zespół chce wygrać w turnieju olimpijskim, mówi o tym głośno i nie widzę w tym żadnego problemu. Sam Michał Kubiak też zapowiadał, że będzie walczył o złoto, nie mówił, ze zadowoli go wyjście z grupy. Poza tym rozmowy z mediami to też jest część budowania drużyny, podczas nich trener pokazuje swoim zawodnikom, jakie cele są postawione przed nimi. Rozumiem w tym wypadku naszych szkoleniowców i uważam, że były podstawy ku temu, by sądzić, że Polacy mogą być w pierwszej czwórce igrzysk. Jestem zawiedziony, ale nie oszukany przez sztab i zawodników. To jest sport, poza tym w tych igrzyskach w wielu dyscyplinach faworyci mają problemy - wyjaśnił młody trener.

Wciąż nie wiadomo, czy duet trenerski Antiga-Blain wciąż będzie współpracował z polską kadrą. Czy warto dać im raz jeszcze kredyt zaufania? - Na wynik końcowy składa się wiele czynników. Wiem, że kadrę nękały przez cały sezon kontuzje; nic dziwnego, w końcu rozegrała ona naprawdę dużo meczów, by zakwalifikować się do Rio i trzeba było budować wiele "szczytów formy", a to jest niesłychanie trudne. Trzeba na pewno porozmawiać z zawodnikami i ludźmi, którzy byli przy kadrze o tym, co było w niej dobre i złe. Trzeba popatrzeć, jakie są perspektywy rozwoju tej reprezentacji pod kątem dotychczasowej Stephane'a Antigi i Philippe'a Blaina. Łatwo jest powiedzieć: wyrzucamy, zmieniamy. Ale nie chodzi o to, by oceniać trenera kryteriami dobry-zły - przestrzegał były szkoleniowiec MKS-u Będzin.

Wasilkowski zwrócił też uwagę na kwestię pochopnej i często niesprawiedliwej oceny szkoleniowców: - Jest u nas takie popularne przeświadczenie, że trener z wynikami jest bogiem, a bez wyników - śmieciem. Lozano wygrywał, a potem przegrywał i był różnie traktowany, podobnie Castellani i Anastasi, a teraz Antiga. A przecież nie da się wszystkiego wygrywać, nawet Brazylijczycy nie są w stanie. Natomiast jest coś niepokojącego w tej tendencji, że nowy trener polskiej kadry osiąga wynik w pierwszych sezonach swojej pracy, a potem sukcesów brakuje. Wypada się zastanowić: to jest kwestia trenera, czy czegoś innego? - stwierdził trener, który upatruje wśród medalistów turnieju w Rio kadry Brazylii, Włoch i USA.

ZOBACZ WIDEO "Policja traktuje nas jak zwierzęta, bo jesteśmy czarni" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (1)
avatar
Ewelina Łubian
19.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może na pierwszym etapie swojej działalności pracuje, trenuje i szkoli przyzwoicie, a potem wie, że jakoś to będzie. I przeważnie ma rację, bo w wielu innych krajach już na etapie pierwszej zan Czytaj całość