Rio 2016. Tomasz Wasilkowski: Łatwo powiedzieć "wyrzucamy", ale...
Były trener będzińskiego MKS-u czuł się zawiedziony występem polskich siatkarzy w ćwierćfinale igrzysk olimpijski, ale jednocześnie apelował o spokój przy podejmowaniu decyzji o przyszłości trenera Antigi.
- Trudno, żeby jadąc na igrzyska, nasz sztab szkoleniowy deklarował: będziemy starać się walczyć o każdy następny mecz. Każdy silny zespół chce wygrać w turnieju olimpijskim, mówi o tym głośno i nie widzę w tym żadnego problemu. Sam Michał Kubiak też zapowiadał, że będzie walczył o złoto, nie mówił, ze zadowoli go wyjście z grupy. Poza tym rozmowy z mediami to też jest część budowania drużyny, podczas nich trener pokazuje swoim zawodnikom, jakie cele są postawione przed nimi. Rozumiem w tym wypadku naszych szkoleniowców i uważam, że były podstawy ku temu, by sądzić, że Polacy mogą być w pierwszej czwórce igrzysk. Jestem zawiedziony, ale nie oszukany przez sztab i zawodników. To jest sport, poza tym w tych igrzyskach w wielu dyscyplinach faworyci mają problemy - wyjaśnił młody trener.
Wasilkowski zwrócił też uwagę na kwestię pochopnej i często niesprawiedliwej oceny szkoleniowców: - Jest u nas takie popularne przeświadczenie, że trener z wynikami jest bogiem, a bez wyników - śmieciem. Lozano wygrywał, a potem przegrywał i był różnie traktowany, podobnie Castellani i Anastasi, a teraz Antiga. A przecież nie da się wszystkiego wygrywać, nawet Brazylijczycy nie są w stanie. Natomiast jest coś niepokojącego w tej tendencji, że nowy trener polskiej kadry osiąga wynik w pierwszych sezonach swojej pracy, a potem sukcesów brakuje. Wypada się zastanowić: to jest kwestia trenera, czy czegoś innego? - stwierdził trener, który upatruje wśród medalistów turnieju w Rio kadry Brazylii, Włoch i USA.
ZOBACZ WIDEO "Policja traktuje nas jak zwierzęta, bo jesteśmy czarni" (źródło TVP)