W tym artykule dowiesz się o:
Do grona antybohaterów polskiej środy z pewnością można zaliczyć właśnie jego. Przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich był typowany jako jedna z naszych największych nadziei medalowych. Miał zmazać plamę sprzed czterech lat z Londynu, pokazując w Rio, że jest dojrzałym zawodnikiem.
Tymczasem nawet nie zakwalifikował się do finałowego konkursu rzutu młotem. W kwalifikacjach zajął dopiero 17. miejsce po uzyskaniu 72 metrów. Pierwszą próbę spalił, w drugiej uzyskał 71,33 m, a trzecie podejście było jego najlepszym.
Szansy na medal dla Polski upatrywaliśmy również w Matkowskiej, która startowała w zapasach kobiet w stylu wolnym (48 kg). Polska jest srebrną medalistką mistrzostw świata z roku 2014, więc zna atmosferę wielkich imprez.
W Rio w 1/8 finału Matkowska pokonała Mercy Genesis, by w kolejnej rundzie ulec Marii Stadnik. Pomimo tej porażki nasza zapaśniczka miała szansę na brązowy medal, jej rywalka awansowała bowiem do finału i otworzyła Matkowskiej drogę do podium poprzez pojedynki w repasażach.
Polka, by myśleć o walce o olimpijski krążek, musiała wygrać z Argentynką Patricią Bermudez. Przeciwniczką wydawałoby się jak najbardziej w jej zasięgu. Mimo to nie dała jej rady, żegnając się z igrzyskami.
W tym sezonie reprezentacyjnym zarówno siatkarze, jak i sztab szkoleniowy powtarzali, że szczyt formy przyjdzie na Rio. Polscy kibice zacierali ręce z myślą o świetnej grze Polaków na igrzyskach. Nasi reprezentanci przez fazę grupową przeszli niczym burza, potykając się dopiero w zaciętym pojedynku z Rosją, przed którym i tak mieli zagwarantowany awans do ćwierćfinału.
W wyniku losowania w walce o półfinał zmierzyli się z Amerykanami, czyli zespołem, który pracuje w czteroletnim cyklu, przygotowując się pod igrzyska olimpijskie. W Rio z meczu na mecz grali coraz lepiej. Pokazali to w ćwierćfinale, w którym nie dali ugrać naszym siatkarzom nawet seta. Tym samym zespół Stephane'a Antigi, aktualni mistrzowie świata, z Rio wraca bez medalu.
Gdy myślimy o rzucie młotem mężczyzn, to na myśl od razu przychodzi nazwisko Fajdek. Jednak w Rio Nowicki ma szansę wyjść z jego cienia. I to na dobre.
Jeszcze dwa lata temu był zupełnie nieznany, ale ubiegły rok okazał się dla niego przełomowy. Zdobył brąz na mistrzostwach świata, a kilka tygodni temu dołożył do tego brąz mistrzostw Europy. Na krajowym podwórku zawsze był tym drugim, w eliminacjach był tym pierwszym. Dosłownie. Rzucił najdalej i z wynikiem 77,64 m zakwalifikował się do finałowego konkursu.
Finał rzutu młotem został zaplanowany na piątek 19 sierpnia.
Ćwierćfinałowy bój stoczyli również nasi szczypiorniści. Ich przeciwnikiem była Chorwacja, która w styczniu pozbawiła ich awansu do półfinału mistrzostw Europy. To Chorwaci mieli wszystko do stracenia, byli stawiani w roli zdecydowanego faworyta. Ale na boisku lepsi byli Polacy, którzy po pierwszej połowie prowadzili 18:14.
W ostatnich kilkunastu minutach zrobiło się nerwowo. Najpierw Chorwaci zniwelowali straty do jednej bramki, a potem doprowadzili do remisu. Jednak zimną krew zachowali Polacy i to oni mogli cieszyć się z awansu do półfinału po wygranej 30:27.
O finał Biało-Czerwoni zagrają z Danią (w nocy z piątku na sobotę, godzina 1:30 czasu polskiego).