"To absurd". Prezes polskiej federacji mówi wprost o podejściu do Rosjan

- Powiedzieli, żebyśmy zagrali, to potem zorganizują nam dwutygodniowy obóz we Francji. Byłem uprzejmy, ale w końcu się zaśmiałem i odmówiłem - mówi nam Peter Kaluba. Po odważnej decyzji Polaków doszło do skandalu.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
reprezentacja Polski w rugby na wózkach Instagram / Na zdjęciu: reprezentacja Polski w rugby na wózkach
Nie kalkulowali, gdy jako jedni z pierwszych na świecie porwali się na niezwykle szlachetny gest. O dziwo do dziś muszą ponosić tego konsekwencje. Reprezentacja Polski w rugby na wózkach dzień po wybuchu wojny w Ukrainie zrezygnowała z gry z Rosjanami w mistrzostwach Europy. Organizatorzy nie docenili odważnej postawy Biało-Czerwonych i przyznali walkowera reprezentacji kraju, który od blisko pięciu miesięcy dokonuje zbrodni za naszą wschodnią granicą. W efekcie Polacy wypadli z europejskiej elity i żeby do niej wrócić, chcą we wrześniu wystąpić w turnieju kwalifikacyjnym do ME. Do tego potrzebują pieniędzy, których część próbują pozyskać ze zbiórki (TUTAJ link do zrzutki).

Peter Kaluba, prezes Polskiego Związku Rugby na Wózkach, mówi w rozmowie z WP SportoweFakty o zaskakującym podejściu światowej federacji do Rosjan i propozycji korupcyjnej od organizatorów i walce o wyjazd do Norwegii.

Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Czy warto było odmawiać gry z Rosjanami?

Peter Kaluba, prezes Polskiego Związku Rugby na Wózkach: Oczywiście, że tak. Wprawdzie lubimy się z prezesem Światowej Federacji Rugby na Wózkach (WWR), ale cierpi, bo przekazałem, że chowają głowę w piasek. WWR nie chciała zorganizować walnego zgromadzenia poświęconego sprawie Rosjan w federacji. Próbujemy działać na własną rękę, parę państw nas popiera, ale nie do wszystkich udało nam się dotrzeć. Poszczególne państwa mają różne struktury organizujące sport dla osób z niepełnosprawnościami. Przez te wydarzenia nasza kadra jest poturbowana, część zawodników uznała, że skoro nie jesteśmy już na najwyższym poziomie w Europie, to czas kończyć karierę. Jednak było warto.

We Francji jeden z naszych zawodników upierał się, by grać, bo według niego nie należy mieszać sportu do polityki. Jednak ostatecznie stanął razem z nami. Ostatnio rozmawialiśmy i przyznał, że się wtedy mylił.

Dziś, będąc świadomymi tych konsekwencji, podjęlibyście tę samą decyzję?

Tak. Wtedy sytuacja była bardzo trudna, zaraz po wybuchu wojny. Zależało mi na tym, żeby każdy w drużynie dobrze się czuł z ostateczną decyzją. Mieliśmy szczątkową wiedzę, do końca nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Dziś mielibyśmy mniej wątpliwości. Tym bardziej byśmy odmówili po licznych demonstracjach rosyjskich sportowców. Pamiętam zawody w gimnastyce i zawodnika z "Z" na podium. I hokeistów, którzy ustawili się w kształcie tej litery. Zgadzamy się z tym, że sport powinien być bez polityki. Ale to polityka wchodzi do sportu! Dlatego nie należy godzić się na półśrodki. Pytanie, czy powinno dotyczyć to tylko Rosji czy też innych państw, które prowadzą działania wojenne, ale o ich zbrodniach nie jest równie głośno, co o wojnie w Ukrainie.

Nikt nie rozumie naszej perspektywy. Jak dotąd mamy poparcie Czech, Szwecji, Wielkiej Brytanii i... Kolumbii. To nie oznacza, że inne kraje nam odmówiły. Po prostu nie mam jeszcze bezpośrednich kontaktów do wszystkich. Odmówiła dotąd Austria. Za kulisami widzę mnóstwo układów. We Francji dostaliśmy ofertę korupcyjną.

Od kogo?

Organizatorzy powiedzieli, żebyśmy zagrali, to potem zorganizują nam dwutygodniowy obóz we Francji. Byłem uprzejmy, ale w końcu się zaśmiałem i odmówiłem. Odpowiedzieli, że walkower to może być najmniejszy wymiar kary i może się okazać, że nas zawieszą lub wykluczą z rozgrywek, bo takie są też kary w regulaminie za odmówienie gry. Po naszej odmowie i walkowerze na stronie WWR pojawiła się relacja z meczu, który się nie odbył. Było zdjęcie rosyjskiej kadry i podpis "mecz Polska - Rosja" bez żadnej innej informacji. Później z Rosją grali Szwajcarzy i Francuzi.

Od wybuchu wojny minęło już prawie pięć miesięcy. Czy zmienił się stosunek WWR wobec Rosji?

Początkowo WWR ustaliła, by decydować tak samo jak Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski (IPC), choć od razu domagałem się, żeby Rosję zawiesić lub wykluczyć. Pierwotnie IPC zdecydowała, że sportowcy z Rosji i Białorusi mają występować pod neutralną flagą. Szybko urosła presja na komitecie, który zmienił decyzję, zanim swoją - identyczną do pierwotnej IPC - ogłosiła WWR. Rano IPC zmieniła stanowisko, a WWR błyskawicznie się do niej dopasowała i analogicznie zawiesiła reprezentacje Rosji i Białorusi, choć nie ma jej w strukturach federacji! Uchwała przyjęta w kwietniu jest do odwołania, co znaczy, że w każdej chwili można Rosję odwiesić. A de facto cały czas jest ona w strukturach i jej przedstawiciele przyjadą we wrześniu na walne zgromadzenie. To absurd.

Z czego wynika tak pobłażliwe podejście WWR wobec Rosji?

Być może prezes ma poczucie, że nie chce, by sport mieszał się z polityką? Cały czas mu jednak tłumaczę, że to polityka weszła do sportu. Jaką możemy mieć gwarancję, że siedząc przy jednym stole z Rosjaninem, nie urządzi on nam demonstracji politycznej lub wojskowej? A jeśli Rosja mówi wprost, że jej kolejnym celem jest Litwa lub Polska, to nie będzie nam komfortowo siedzieć z jej przedstawicielem przy jednym stole.

Mamy w kadrze Ukraińca, któremu pomagamy uzyskać obywatelstwo. W lidze mamy czterech kolejnych, będziemy zaraz próbować zorganizować ukraińską drużynę w naszej lidze. I co mamy powiedzieć na tym zgromadzeniu? Znowu będę krnąbrny, znowu się odezwę i będą mnie wytykać palcami, że Kaluba z Polski to awanturnik. Dyskutuję, bo od tego jest forum. W końcu walne zgromadzenie to nie maszynka do głosowania.

Wobec tylu zderzeń ze ścianą nie myślał pan, by zrezygnować z funkcji?

Nie, bo napędza mnie praca dla chłopaków i dziewcząt, którzy mają ogromną radość z tej gry. Przyjechał do nas ostatnio 20-letni chłopak, który dwa lata temu, podczas pandemii, złamał kręgosłup na krytym basenie. Przez siedem miesięcy był w szpitalu. W tym czasie nie widział się z rodzicami. Przyjechał potem do nas na turniej.

Gdyby mógł, z radości klepałby się po udach. Spotkał ludzi z podobnymi urazami co on. Mówili mu "nie martw się, dziewczyny kochają kulawych, zaraz będziesz samodzielny, pokażemy ci, jak masz się sam ogarniać". Nie oznacza to, że w środowisku nie ma kanalii, bo złamanie kręgosłupa nie uszlachetnia. Ale te wszystkie emocje podczas spotkań dają niesamowity zastrzyk energii. Dlatego, gdy nie mam na coś wpływu, to się tym nie przejmuję. A jeśli mam, to stukam, pukam, drapię, choć przez to nie do końca mnie lubią. Ale ja jestem od tego, by być skutecznym.

Dlaczego reprezentacja musi wyjechać na turniej do Norwegii?

Bo tylko przez niego możemy wrócić do najlepszej ósemki w Europie i za rok rywalizować w Cardiff w mistrzostwach Europy. Na razie pewne występu jest sześć drużyn, w tym zawieszona w teorii Rosja. Jedyne, co my możemy zrobić, to zagrać we wrześniu w Norwegii.

Kłopot polega na tym, że nie wzięliśmy pod uwagę, że w taki sposób wypadniemy z czołówki. Nie spodziewaliśmy się też, że zawody zostaną zorganizowane tak szybko. Ministerstwo sportu nie zostawiło nas na lodzie, dostaliśmy finansowanie, ale nie mają dodatkowych środków, by nam pomóc. Została nam tylko zrzutka. WWR dała ultimatum, że do 31 lipca musimy wpłacić całą kwotę na turniej. 138 tysięcy złotych, to suma, której nam brakuje.

Termin nie zaskoczył również reprezentantów? W przypadku zebrania kwoty uda wam się wystąpić w najsilniejszym składzie?

Nie, bo niektórzy zawodnicy już przed turniejem mówili, że skończą karierę. Są tacy, którzy nie chcą grać po zatrudnieniu nowego trenera. Inni mają zobowiązania prywatne lub zdrowotne lub formalnie nie mogą zagrać, jak Jewhen Wlasenko. Nie będziemy mieć najsilniejszego składu, ale szukamy nowych zawodników i zapraszamy wszystkich uprawiających sporty wózkowe do naszej drużyny. Jesteśmy w stanie dość szybko na tyle wzmocnić kadrę, by walczyć z najlepszymi.

Mimo niedogodności dyscyplina cały czas się rozwija. Poziom musi rosnąć, bo gdy będziemy mocni, to nikt nam nie zagrozi. Niezależnie od tego, czy będziemy dostawać kolejne walkowery za odmowę grania z Rosjanami.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

maciej.siemiatkowski@grupawp.pl

Polki mistrzyniami Europy! Historyczny tytuł wywalczony w Krakowie
Zamieniła lekką atletykę na rugby

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×