"Fajdek zachowuje się jak celebryta". Mamy się o co martwić?
Ostatnie tygodnie nie są udane dla Pawła Fajdka. Zawodnik najpierw miał problemy z dotarciem na zawody we Francji, później okazało się, że po drodze zginął jego bagaż. Po przylocie do USA zawodnik narzekał z kolei na kiepskie warunki noclegowe.
Duet Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki od 2015 roku zdominował światową i europejską rywalizację w rzucie młotem, a od tego czasu tylko raz zdarzyło się, by ta dwójka nie stanęła wspólnie na podium najważniejszych zawodów w sezonie.
Nie ma się więc co dziwić, że dwaj Polacy są naszą największą nadzieją na optymistyczne otwarcie tegorocznych mistrzostw świata w Eugene. Obaj pojawią się w kole już podczas piątkowych eliminacji (godz. 18.05 polskiego czasu), ale my mamy nadzieję, że dla obu będzie to jedynie rozgrzewka przed sobotnią walką o medale. Co ciekawe, duże szanse na awans do finałowej rozgrywki ma także trzeci z naszych reprezentantów Marcin Wrotyński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: widać geny po ojcu. Tak strzela syn Beckhama- Niech nas nie zmyli zachowanie Pawła Fajdka, bo dwa medale dla Polski w rzucie młotem mężczyzn to wciąż najbardziej prawdopodobny scenariusz. Wszystko, o czym informował nas sam zawodnik w ostatnich tygodniach, nie będzie miało żadnego znaczenia podczas mistrzowskiego konkursu. To charakterystyczne dla Fajdka, że lubi robić wokół siebie spore zamieszanie i pod tym względem przypomina celebrytę. On sam kreuje rzeczywistość wokół siebie i robi wszystko, by przyciągnąć na siebie uwagę fanów - mówi znakomity polski trener rzutu młotem Grzegorz Nowak.
Niepokój samego zawodnika przed mistrzostwami świata wzbudził ostatnio choćby brak ulubionych rękawiczek i butów do rzutu młotem. - Współczuję, że nie wystąpi w swoim ulubionym sprzęcie, ale na takim poziomie nie ma to żadnego wpływu na wynik. Na pewno ma mnóstwo innych rękawiczek i butów, w których rzucał. To przecież nie pierwszy raz, gdy walizki gubią się na lotnisku. Podobnie jest zresztą z warunkami noclegowymi, które pasują wszystkim zawodnikom poza Fajdkiem - dodaje Nowak.
W USA młociarz będzie miał szansę przejść do historii lekkiej atletyki jako zawodnik, który wygrał pięć tytułów mistrza świata z rzędu. Przeszkodzić w tym może mu jednak Wojciech Nowicki. - Nowicki faktycznie na ten moment wydaje się niesamowicie regularny i można być niemal pewnym, że w finale znów rzuci około 81 metrów. Nie skreślałbym jednak Fajdka, bo to walczak, który ma ogromne możliwości i podczas najważniejszych prób może rzucić nawet 82-83 metry. Dzięki temu będziemy świadkami znakomitego konkursu - przyznaje utytułowany trener.
Dla opiekuna młociarzy w AZS Poznań dużo emocji dostarczą także piątkowe eliminacje, w których poza dwójką kandydatów do złota, wystartuje także trzeci reprezentant Polski, Marcin Wrotyński.
- Marcin regularnie na treningach rzucał 74-75 metrów i tyle powinno wystarczyć mu, by awansować do finału. On może jednak wybuchnąć i zaskoczyć rzutem nawet na odległość 77 metrów, bo i takie próby zdarzały mu się w tym roku. Dla niego będzie to jednak pierwszy tak poważny sprawdzian w karierze i dopiero na miejscu okaże się, jak działa na niego stres związany z zawodami. Wierzę jednak, że także i jego zobaczymy w finale - mówi na zakończenie Nowak.
W tym roku polscy lekkoatleci nie mają tak wielu szans na medale, jak choćby podczas ostatnich igrzysk olimpijskich, dlatego sobotni konkurs rzutu młotem mężczyzn staje się podwójnie istotny.
Czytaj więcej:
Medal MŚ dla Polski już pierwszego dnia?!
Oto najwięksi nieobecni MŚ