Rywalizacja w żadnym innym sporcie nie została tak mocno zdominowana przez Polaków, jak właśnie w przypadku rzutu młotem. Sukcesy nie przychodzą naszym zawodnikom łatwo i w czasie treningu muszą poświęcić się w pełni, odrzucając inne przyjemności. Wojciech Nowicki już odlicza dni do momentu, w którym będzie mógł w końcu wsiąść na swój motocykl i ruszyć na kolejną wyprawę.
Dla mistrza olimpijskiego z Tokio od kilku lat największą przyjemnością, poza spędzaniem czasu z rodziną, są samotne wycieczki motocyklowe, a młociarz wkręcił się w tę pasję na tyle mocno, że już marzy o kolejnym motocyklu.
- To teraz moja największa pasja, a motocykle są w moim życiu odskocznią od treningów i zwykłej codzienności. Nie tak dawno kupiłem sobie pierwszy motocykl Yamaha MT-09 z serii Hyper Naked. Teraz marzę o zakupie Harleya Davidssona, ale te plany zrealizuję pewnie dopiero po zakończeniu kariery, gdy będę miał już nieco więcej czasu na wyprawy. Miałem już jednak okazję przejechania się Harleyem i muszę przyznać, że to faktycznie magiczne doświadczenie - mówi Wojciech Nowicki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol. Bramkarz ośmieszony
Zawodnik podchodzi do sportu na tyle poważnie, że w tym roku zdecydował się przerwać regularne wycieczki w czasie sezonu i na motocykl wróci dopiero za trzy tygodnie. Na razie skupia się przede wszystkim na przygotowaniach do konkursu podczas sobotniego Memoriału Kamili Skolimowskiej.
- W tym roku nie miałem wiele okazji do jazdy, bo w lecie miałem bardzo dużo wyjazdów na zgrupowania, a w trakcie zimowych przygotowań nie chciałem ryzykować jazdy, by nie kusić losu i nie złapać przeziębienia - dodaje podopieczny Joanny Fiodorow. Pierwszy sezon współpracy tego duetu można zaliczyć do bardzo udanych, bo Nowicki regularnie rzucał powyżej 80 metrów, a prawie wszystkie swoje występy kończył na podium.
Do końca sezonu pozostały mu już tylko dwa konkursy. Pierwszy już w tę sobotę podczas Diamentowej Ligi w Chorzowie, a drugi 18 sierpnia na mistrzostwach Europy w Monachium. Potem zawodnik wróci do domu i znów będzie miał okazję do wypraw motocyklowych.
- Odpoczynkiem nie nacieszę się zbyt długo, ale postaram się wykorzystać ten czas najlepiej jak potrafię. Uwielbiam wyjechać 50-100 kilometrów od domu i poczuć wiatr oraz złapać odskocznię od codziennych zajęć. Wtedy zawsze wyciszam telefon i cieszę się wolnością. Na takich wyprawach jestem tylko ja, motocykl i droga - tłumaczy Nowicki.
Motocykl zawodnika ma aż 115 koni mechanicznych i potrafi rozwinąć prędkość do 240 km/h. Młociarz zapewnia jednak, że dba o swoje bezpieczeństwo, a na szosach - w przeciwieństwie do lekkoatletycznych stadionów - nie zamierza bić rekordów.
Czytaj więcej:
Afera w kadrze. Fajdek nie gryzł się w język
"Za dużo smrodu". Legenda ostro o Rosjanach