Anita Włodarczyk na Mistrzostwach Polski w Lublinie nie miała sobie równych. Granicy 80 metrów złamać się nie udało, ale wynik 79,59 m okazał się jej najlepszym w tym sezonie. Kolejne zawodniczki osiągnęły o ponad 5 i 9 metrów mniej, zwyciężczyni zostawiła więc rywalki w tyle.
Choć początek w wykonaniu Włodarczyk był słabszy, rozkręcała się. - W ostatnim rzucie w niedzielę postanowiłam, że pójdę na całość, bo wiedziałam, że mogę tyle rzucić. Ale po pierwszym obrocie poczułam, że już po wszystkim. Złapały mnie skurcze w łydkach. Traktuję je jednak jako dobry prognostyk, bo w 2016 roku przed igrzyskami olimpijskimi w Rio i przed Memoriałem Kamili Skolimowskiej (zawodami, w których padły dwa ostatnie rekordy świata - przyp. red.) też miałam ten problem. Przed wyjazdem do Berlina chcę mieć to 80 metrów, więc za tydzień wystartuję jeszcze w Stalowej Woli - mówiła po zawodach rekordzistka świata.
Sezon nie rozpoczął się dobrze dla Włodarczyk, jednak szczyt formy ma przyjść na ME 2018 w Berlinie. - Po co byłaby mi forma w maju, gdybym miała ją stracić na główną imprezę? Motywuje mnie, że znam stadion olimpijski i pamiętam doskonale, co się tam kiedyś nawyprawiałam. Mam z nim piękne wspomnienia z MŚ w 2009 roku i z przyjemnością myślę o powrocie tam - zapowiedziała młociarka.
- Teraz jadę do Berlina z dobrym przygotowaniem psychologicznym i fizycznym. Wybieram się niebawem na konsultację z psychologiem, przejdę badania fizjologiczne i wtedy już na pewno dowiem się, czy wszystko gra. Ale raczej jest ok - dodała.
Może to nie być jej ostatnia impreza w sezonie. - Mamy plan, że jeżeli będę w nich na pierwszej lub drugiej pozycji, to na początku września prawdopodobnie wystąpię jeszcze w Pucharze Świata w Ostrawie - wyjaśniła.
Włodarczyk z dystansem podchodzi do swojego celu na ME 2018, choć oczywiście chciałaby wygrać, zdaje sobie jednak sprawę z tego, że wszystko może się różnie potoczyć. Nie ma jednak rywalek, z którymi mogłaby walczyć, jak przed laty z Betty Heidler.
Polka opowiedziała, co się wydarzyło na konferencji prasowej przed mityngiem w Ostrawie. - Siedziałam przy stole razem z Gwen Berry, która rzuciła tego lata już 77,78 metra. Mówi nagle: "Jestem gotowa na osiemdziesiątkę|, ale później w zawodach tego nie potwierdziła. Od dawna powtarzam, że czekam na przyjście zawodniczek, które będą w stanie mi dorównać. W tym roku takie się pojawiły, pierwszy raz od dawna przegrałam, tylko że na razie to są zaledwie dwa strzały, po jednym u każdej. U obu brakuje stabilizacji, która pozwoli im rzucić 77-78 metrów w każdych zawodach o dużą stawkę. A chciałabym, żeby taką miały - wyjawiła Włodarczyk.
Mistrzyni nie chciała ponownie odnosić się do swojej decyzji o wycofaniu się z Memoriału Kamili Skolimowskiej. - Przepraszam, ale wszystko, o czym mowa, to dla mnie zamknięty rozdział. Nie będę już do tego wracała. Nie ma czego komentować - zakończyła.
ZOBACZ WIDEO Problemy triumfatorki juniorskiego Wimbledonu przed turniejem. Świątek: "W Polsce nie ma warunków"