Wtorkowa przegrana 1:3 z Wenezuelą bardzo mocno ograniczyła marzenia Kameruńczyków o sprawieniu niespodzianki, w postaci wywalczenia awansu do kolejnej rundy. Kiedy drużyna z Czarnego Lądu, w dramatycznych okolicznościach, zwyciężyła w trzeciej partii 33:31, broniąc po drodze kilka piłek meczowych, wydawało się, że może realnie powalczyć o odwrócenie losów widowiska. Czwarta partia zakończyła się jednak dla niej totalną klapą, w postaci przegranej 14:25. - Wciąż nie możemy zapanować nad nerwami. Kiedy przychodzi do spotkania na mistrzostwach, nagle tracimy głowy. To ze względu na brak doświadczenia naszych reprezentantów - tłumaczył na pomeczowej konferencji Peter Nonnenbroich, trener afrykańskiego zespołu.
[ad=rectangle]
Od kilku lat ciężar gry kameruńskiej ekipy spoczywa na dwóch skrzydłowych: przyjmującym Nathanie Wounembainie oraz atakującym Jeanie Patrice'u Ndakim Mboulecie, pełniącym zarazem funkcję kapitana. Nie inaczej było w starciu przeciwko Wenezuelczykom, w którym obaj zdobyli łącznie blisko połowę punktów z dorobku całej reprezentacji (44 z 90). Inną sprawą jest, że dwaj na przemian grający rozgrywający Ahmed Awal Mbutngam oraz Georges Kari Adeke wielokrotnie po prostu byli skazani na częste posyłanie w bój swoich liderów. - Nadal mamy problemy z przyjęciem - analizował Nonnenbroich. Problem zauważony przez szkoleniowca nie wróży dobrze jego podopiecznym przed kolejnymi pojedynkami. Czekający na nich rywale są bowiem klasyfikowani znacznie wyżej niż Wenezuela.
Czwartkowym przeciwnik siatkarzy z Afryki, Argentyna, przystąpi do tego meczu z bezwzględną koniecznością wywalczenia kompletu punktów, ale, co równie istotne, godnego zrehabilitowania się za poniesioną w słabym stylu porażkę 1:3 z Serbią. - Musimy ciężko pracować, by udowodnić sobie, że potrafimy grać lepiej w kolejnych spotkaniach - powiedział po tej wpadce mało rozmowny kapitan Javier Filardi. - Serbowie zagrali lepiej od nas, przede wszystkim w obronie i kontrataku. Mieliśmy też duże problemy w polu serwisowym - dodał szkoleniowiec Julio Velasco.
Jeśli 62-letni selekcjoner Albicelestes zdecyduje się posłać do walki z Kamerunem tą samą "szóstkę", co w dwóch pierwszych potyczkach, najwięcej do udowodnienia będzie miał duet z PGE Skry Bełchatów Facundo Conte - Nicolas Uriarte. W pojedynku z ekipą Igora Kolakovica obaj spisali się sporo poniżej oczekiwań. O ile w razie niedyspozycji rozgrywającego Velasco zawsze może posłać na parkiet równie uznanego Luciano De Cecco, o tyle ewentualny dołek formy przyjmującego zazwyczaj zwiastuje dla jego drużyny niemałe kłopoty. I tak też się działo wczesnego wtorkowego popołudnia.
Skuteczne rozprawienie się z afrykańskim rywalem powinno być dla Argentyńczyków przysłowiową "bułką z masłem", nawet jeśli ich trener da szansę dłużej pograć nominalnym zmiennikom. - Widząc, jak dobry jest poziom mistrzostw świata, cieszymy się z każdej chwili na nich spędzonej, z każdego rozegranego spotkania - komentował atakujący ekipy z Czarnego Lądu, David Feughouo. Z dotychczasowego doświadczenia należy jednak wnioskować, że sam entuzjazm nie wystarczy na sprawienie sensacji podczas Mistrzostw Świata 2014.