"Ale za to niedziela będzie dla nas!" - tak z nadzieją w głosie mogą zaśpiewać zarówno reprezentanci Wenezueli, jak i Australii, którzy rozpoczną niedzielną odsłonę Mistrzostw Świata 2014 we wrocławskiej Hali Stulecia.
[ad=rectangle]
Ostatni dzień pierwszej fazy w grupie A rozpocznie się emocjonująco, na parkiecie pojawią się bowiem dwie drużyny, które wciąż marzą o wywalczeniu miejsca w kolejnej rundzie czempionatu, a w dodatku ich szanse na awans są takie same. Oba zespoły mają na koncie po jednym zwycięstwie za trzy punkty. Aktualnie na czwartej pozycji plasują się Kangury, wyprzedające rywali, dzięki lepszemu bilansowi setów oraz małych punktów.
Nastroje w australijskiej reprezentacji nie są zbyt dobre, ekipa ma za sobą trzy porażki z rzędu. - Jestem zawiedziony, chcieliśmy pokazać się z lepszej strony - nie ukrywał po ostatniej przegranej kapitan drużyny, Aidan Zingel. - Wierzyliśmy, że uczyniliśmy krok do przodu w swojej grze, począwszy od spotkania z Polską, ale udowodniliśmy, że tak się nie stało. Mamy bardzo wiele do przemyślenia i poprawienia przed niedzielnym pojedynkiem - powiedział środkowy.
Biorąc pod uwagę obecną dyspozycję obu zespołów trudno jednoznacznie wskazać faworyta niedzielnej konfrontacji. Wenezuelczycy są drużyną nieukształtowaną, będącą dopiero na początku drogi do zbudowania silnej reprezentacji. Natomiast podopieczni Jona Uriarte, w trakcie mistrzostw, gdzieś zagubili swoją dobrą grę i nie potrafią wykorzystać swoich atutów.
Jedno jest pewne - obie ekipy wyjdą na parkiet z jednym celem, a będzie nim odniesienie zwycięstwa, dającego przepustkę do drugiej fazy siatkarskiego mundialu. - Będzie to ważne i trudne spotkanie. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by triumfować - podkreślił Vincenzo Nacci, szkoleniowiec Wenezuelczyków.