Po konfrontacji z Kameruńczykami kibice polskiej reprezentacji mogli mieć obawy o występ biało-czerwonych w pojedynku z bardziej wymagającym rywalem, czyli Argentyńczykami. - Nie można porównywać tych dwóch spotkań, bo mecz z Kamerunem był z kategorii tych o pietruszkę, a podczas niego czołowi zawodnicy mogli odpocząć. Tak naprawdę trudniej jest się skoncentrować na pojedynek, który nie ma żadnej stawki. W konfrontacji z Argentyną wiedzieliśmy o co gramy - wyjaśnił Andrzej Wrona.
[ad=rectangle]
Biało-czerwoni występ w pierwszej rundzie Mistrzostw Świata 2014 mogą zaliczyć do bardzo udanych, gdyż na swoim koncie zapisali pięć zwycięstw, a w trakcie całej fazy przegrali tylko jedną partię. - Myślę, że zrobiliśmy to, co sobie wymarzyliśmy przed tą fazą. Graliśmy dobrze, wygraliśmy wszystkie mecze i mamy dobrą zaliczkę przed drugą rundą - zauważył środkowy.
Choć Polacy, jeszcze przed startem zmagań w drugiej fazie czempionatu, są liderem tabeli grupy E, to ich następni przeciwnicy będą o wiele bardziej wymagający niż ci, z którymi przyszło im się zmierzyć w grupie A. - Wszystkie zespoły są groźne, bo rozkręcają się w miarę trwania turnieju i każdy mecz będzie bardzo trudny - podkreślił, będąc świadomym rangi każdego pojedynku i faktu, że o ostatecznej kolejności w zestawieniu może decydować bilans setów czy małych punktów. - Teraz każdy mecz będzie dla nas niczym finał - zaznaczył.
Zanim rozpocznie się druga runda mistrzostw świata zespoły mają dwa dni przerwy, których jednak nie będą mogły w pełni wykorzystać na regenerację. - To też takie trochę udawane dwa dni przerwy, bo musimy dostać się do Łodzi, więc czekają nas przenosiny, trening na nowej hali... Oczywiście, znamy Atlas Arenę, ale trzeba się przestawić, bo jest to większa hala od tej wrocławskiej - wyjaśnił Wrona.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)