Mateusz Mika: Na każdego przychodzi czas
Przyjmujący reprezentacji Polski przyznaje, że mecz przeciwko Stanom Zjednoczonym zupełnie biało-czerwonym nie wyszedł. Nie ma jednak zamiaru załamywać rąk i liczy na poprawę w starciu z Włochami.
Różnice punktowe na koniec każdego seta były minimalne. Mecz wygrali jednak Amerykanie, mimo że oddali tego dnia Polakom aż 36 punktów po błędach własnych! - Nie wiem czy w statystykach to widać, ale nasi przeciwnicy bardzo dobrze przyjmowali, chociaż my wcale słabo nie zagrywaliśmy. Rywale mimo wszystko radzili sobie jednak z naszymi serwisami. Wyglądali też chyba jednak trochę lepiej na kontrach - stara się wyjaśnić przyczyny porażki nasz rozmówca.
Nowy zawodnik Lotosu Trefla Gdańsk w meczu z USA nie odegrał znaczącej roli. Jeszcze w trakcie pierwszej partii Antiga postanowił ściągnąć go z boiska i do końca spotkania nie skorzystał już z jego usług. Mika nie zdobył w środę ani jednego punktu. - Rzeczywiście moja gra w starciu ze Stanami Zjednoczonymi nie wyglądała najlepiej, ale wszedł Michał Kubiak i grał dobrze, więc nie było sensu, żebym ja wracał na boisko - podkreśla reprezentacyjny przyjmujący.Jego reprezentacyjny kolega Marcin Możdżonek zwraca jednak uwagę, że pomimo kiepskiej dyspozycji Italii i znikomego dorobku punktowego spotkanie z nią może okazać się wyjątkowo ciężkie. - Podejdziemy do tego meczu skoncentrowali i przygotowani jak najlepiej. Włosi mają swoje kłopoty kadrowe i problemy natury mentalnej. To z jednej strony, na pierwszy rzut oka, może wydawać się dla nas okolicznością sprzyjającą, ale z mojego doświadczenia i jak znam Włochów, może to ich zjednoczyć. Na pewno postarają się przejść przez te ostatnie mecze z podniesioną głową i przez to będzie nam się pewnie z nimi bardzo ciężko grało - przekonuje rezerwowy w talii Antigi, który miał jednak spory udział w wygraniu przez biało-czerwonych seta w starciu w USA (osobiście zdobył dwa ostatnie punkty w partii numer trzy).
MŚ: USA - Polska 3:1